Tradycja garnituru wywodzi się z Anglii, ale dzisiaj eleganccy mężczyźni uczą się stylu przede wszystkim od Włochów. Co takiego ma w sobie włoskie krawiectwo, że oczarowało cały świat?
Włoski styl kojarzy się przede wszystkim z lekkością, finezją, śmiałością i swobodą. Wszystko to prawda, ale nie cała. Klasyczna moda Italii jest niezwykle różnorodna. Od dekad tworzą ją małe pracownie mistrzów i duże domy mody. Oczywiście na charakter garnituru wpływają również sami użytkownicy, którzy mają rozmaite gusta, pomysły i potrzeby. Dlatego znajdziemy wiele wytworów włoskiej mody, które nie pasują do stereotypu.
Artykuł powstał z inspiracji marką Stock 84 i jej włoskimi korzeniami.
Czytając blogi o męskiej elegancji, można odnieść wrażenie, że istnieje jakiś jeden fason włoskiego garnituru. Tak nie jest! I nie chodzi tylko o to, że konkretne zamówienia nie zawsze przypominają podręcznikowe przykłady. Co ważniejsze, we włoskiej tradycji mamy wiele punktów odniesienia.
Ktoś może powie, że takie zróżnicowanie występuje w każdym kraju z ugruntowaną tradycją krawiecką. Ale mimo wszystko na Wyspach Brytyjskich archetypem pozostaje fason rodem z Savile Row. Oczywiście ten w starym stylu – z wysoką pachą, wyraźnym taliowaniem i wypełnionymi ramionami. Podstawową anatomię amerykańskiego garnituru można uchwycić równie łatwo. Tymczasem w Italii wyróżnia się aż cztery główne szkoły krawiectwa i każda walczy o palmę pierwszeństwa.
Nic dziwnego, w końcu Włochy to kraj, który od wieków słynie z rzemiosła, a i dziś należy do liderów w dziedzinie designu. Świadczy o tym nowoczesna architektura Mediolanu czy śmiała linia sportowych samochodów. Ale można też rzucić okiem na rzecz tak prozaiczną jak butelki. Lubimy na nie patrzeć w trattorii czy w barze, bo to po prostu ładne przedmioty.
W tym roku zmieniła się butelka włoskiej brandy Stock 84 – nabrała wyraźnie nowocześniejszego kształtu. Pasjonaci elegancji mogą skojarzyć tę prostą i zdecydowaną sylwetkę z mediolańskimi garniturami. Widać tu włoskie podejście do estetyki – marka Stock zadbała o przekaz i harmonię detali. I tego możemy się nad Wisłą uczyć.
Ten tekst przybliży to, z czego słynie włoskie krawiectwo, ale postaram się pokazać również to, co mniej oczywiste. Opowiem o konkretnych rozwiązaniach, które stoją za ogólnym wrażeniem finezji i lekkości. Artykuł składa się z trzech części:
- Tkaniny garniturowe
- Włoska konstrukcja marynarki
- Cztery szkoły krawiectwa
- TKANINY GARNITUROWE
Italia słynie z materiałów miękkich i delikatnych, bardzo odmiennych od sztywnych tweedów, w jakich lubują się Brytyjczycy czy Skandynawowie. Wśród tkanin całorocznych nie brak eleganckich wełen wysokoskrętnych, cechujących się delikatnym połyskiem. W tego rodzaju garniturach widujemy zarówno polityków, jak i biznesmenów. Ponadto Włosi doceniają luksusowe domieszki – jedwabiu czy moheru. Można odnieść wrażenie, że zależy im raczej na naturalnym blasku odświętnego garnituru, niż na tym, by długo posłużył.
Choć Italia kojarzy się z modą letnią, na uwagę zasługują również tamtejsze tkaniny zimowe. Obiektem pożądania jest zwłaszcza kaszmir. Przeważnie występuje w formie domieszki do wełny owczej, ale nierzadko też samodzielnie. Włosi naprawdę za nim szaleją i gotowi są słono zapłacić.
Poza tym na Półwyspie Apenińskim możemy spotkać sporo mężczyzn noszących flanele, co w sąsiednich krajach zdarza się raczej rzadko. Znanym zwolennikiem tego materiału jest Giorgio Armani, który w latach 80. nadał mu nową młodość. Flanela powraca w jego kolekcjach do dziś. Ciekawe kompozycje na bazie mechatej wełny tworzą także bywalcy zimowych targów Pitti Uomo. Ale w tej konkurencji niedościgłym mistrzem pozostaje Gianni Agnelli.
Główny akcjonariusz koncernu FIAT i prezes Juventusu chętnie używał flanelowego garnituru nawet w sytuacjach profesjonalnych, co z pewnością nie dziwiło Brytyjczyków – podobnie czynił książę Walii Edward. W Polsce tymczasem powszechne jest przekonanie, że dress code biznesowy dopuszcza wyłącznie garnitury z gładkiej wełny czesankowej. Nic bardziej mylnego!
Oczywiście przez dużą część roku priorytetową sprawą jest dla Włochów przewiewność tkanin. Częstym widokiem są garnitury z lnu. Ich mankamentem jest to, że szybko się gniotą. Dlatego karierę zrobiło fresco – szorstki materiał z luźno tkanej przędzy wełnianej, który doskonale oddycha, za to prezentuje się znacznie bardziej formalnie niż len. Co ciekawe, tę innowację wprowadziła brytyjska firma Hardy-Minnis. Ich dziełem jest także solaro, szczególny rodzaj fresco, mieniący się w słońcu dzięki dodatkowi moheru. Barwa tkaniny – beżowa z delikatnie czerwonym wątkiem – wspaniale pasuje do ciemnej cery Włochów i do upalnego lata.
To właśnie na wymienionych wyżej materiałach opiera się włoskie krawiectwo, a także klasyczna odzież gotowa. A jak te ubrania są zbudowane?
- WŁOSKA KONSTRUKCJA MARYNARKI
Kiedy ktoś pisze, że włoska marynarka musi być krótsza od brytyjskiej, cechuje ją jeden rząd guzików, brak szliców i szerokie klapy – to podchodźcie do tego z rezerwą. Takie uproszczenia można znaleźć nawet na wartościowych blogach. Tymczasem dwurzędówki są w Italii popularniejsze niż u nas. I często zobaczymy tam mężczyzn w długich marynarkach – choć istotnie młodsi preferują nieco krótsze blezery. Faktycznie Włosi szyją czasem bez szliców, ale wcale nie jest to wszechobecnym wzorcem. Jeśli zaś chodzi o klapy, to rzeczywiście na Południu zauważymy szczególne przywiązanie do szerszych wyłogów. Mimo to w kolekcjach tak ikonicznych marek jak Armani czy Pal Zileri znajdziemy wiele marynarek z klapami o umiarkowanej szerokości.
To, za co najbardziej można cenić włoskie krawiectwo, nie od razu rzuca się w oczy. Bo to nie kształt klap czy długość marynarki są tu najważniejsze, tylko rozwiązania, które dostosowały brytyjskie wzorce do klimatu Italii.
W XIX wieku cała Europa zaczęła nosić garnitury w angielskim stylu, ale fason rodem z Savile Row nie bardzo pasował do włoskich realiów. Dlaczego? Sztywny garnitur angielski nawiązywał do wizerunku żołnierza z mocno zaznaczoną klatką piersiową. Tak się szyło jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia, zresztą nawet dziś wśród krawców ze starej szkoły zobaczymy architektoniczne podejście do marynarki. Garnitur brytyjskiego dżentelmena ma budować sylwetkę (clothes make the man), na co pozwala sztywniejsza tkanina i grubsza warstwa płótna użyta w konstrukcji.
Tymczasem w ciepłych Włoszech marynarki brytyjskie okazywały się po prostu zbyt ciężkie – wykonywano je często z tkanin, które dziś nazwalibyśmy płaszczowymi. Konieczne było więc szycie z cieńszych, bardziej przewiewnych materiałów, nierzadko bez podszewki. Oczywiste jest, że w takiej sytuacji stosuje się mniejszą ilość płótna i mniej wypełnienia w ramionach. To pozwala zachować proporcje – włoscy esteci są na nie przecież wyczuleni.
W efekcie cała marynarka prezentuje się inaczej. Raczej podkreśla sylwetkę niż ją zakrywa. Raczej układa się na ciele niż przymusza je do wyprostowania się. Minusem jest oczywiście to, że nie wszystkie mankamenty da się w ten sposób zamaskować. A jednak mężczyźni uwielbiają włoskie marynarki. Bo szyje się je nie po to, by zwyciężyć w codziennej bitwie, ale dla przyjemności noszenia.
Ciekawie pisał o tym Gianluca Rubinacci. To wnuk właściciela jednej z najsłynniejszych pracowni z Neapolu – miasta uchodzącego za stolicę krawiectwa. Odkąd w 1932 roku Gennaro Rubinacci otworzył swój zakład, starał się dopasować do specyficznych oczekiwań klasy wyższej (m.in. włoskiego króla Humberta II). Ludzie ci nie potrzebowali zbroi, ale takich garniturów, które pokazałyby ich smak i bogactwo, współgrając ze słodkim życiem. I właśnie dla nich Gennaro Rubinacci wraz ze swoim współpracownikiem Cesare Attolinim położyli fundamenty pod styl nazywany neapolitańskim.
Kiedy patrzę na pomysły włoskich krawców, nie mogę wyjść z podziwu, że ktoś potrafił wziąć konserwatywny wzorzec angielski i nadać mu tak finezyjną formę. Na czym polega sekret?
Trzymam w ręku kieliszek wypełniony bursztynowym trunkiem i przychodzi mi na myśl historia Lionello Stocka, o której czytałem niedawno. W 1884 roku, mając 18 lat, założył wytwórnię brandy. W tamtym czasie Francuzi masowo importowali z Włoch winogrona do produkcji koniaku. Lionello dostrzegł w tym szansę – dlaczego nie destylować wina na miejscu? Dziś brandy Stocka można kupić niemal wszędzie. Ma wyczuwalną nutę suszonych owoców i migdałów, smakuje inaczej niż francuskie koniaki. I chyba z tego bierze się bogactwo prawdziwego rzemiosła – ktoś postanawia skorzystać z dobrych wzorców i… zrobić coś po swojemu. Czy to nie taki sposób myślenia zbudował włoskie krawiectwo?
- CZTERY SZKOŁY KRAWIECTWA
Milanese
Północny zachód Włoch – z Turynem, Genuą i Mediolanem – jest biznesowym centrum kraju. To także relatywnie chłodny rejon. Nic dziwnego, że styl krawiectwa zwany mediolańskim przypomina nieco brytyjski.
Najważniejszą cechą jest szeroka linia barków. Krawcy z Północy Włoch nie stosują tak wiele wypełnienia jak londyńczycy, ale i tak akcentują górną część marynarki. Rękaw jest wszyty w sposób minimalistyczny, tak, by nie skracać optycznie linii ramion.
W klatce piersiowej marynarkę kroi się dosyć hojnie, co wizualnie dodaje parę centymetrów w obwodzie. Efekt? Widzimy sylwetkę mężczyzny silnego i zdecydowanego. Mediolańscy krawcy potrafią to osiągnąć bez ciężkiej konstrukcji i wielkich poduch.
W typowej marynarce mediolańskiej talia nie jest zbyt wąska, a dół pozostaje raczej zamknięty. Mamy więc sylwetkę zbliżoną do prostokąta, choć nie brak jej lekkości. Północna szkoła kojarzy się także z butonierką milanese – obszytą ręcznie z użyciem jedwabnej nici. To piękny akcent stylistyczny, który zwraca uwagę koneserów, a dla krawca jest sposobem na zademonstrowanie dbałości o każdy szczegół.
Fiorentino
Również Florencja ma własną tradycję krawiecką. To dziwne, że tak mało się o tym mówi, choć przecież podczas targów Pitti Uomo stolica Toskanii staje się stolicą mody. Na czym polega styl florencki?
To sylwetka X. Talia jest mocno zaznaczona, podczas gdy góra i dół otwierają się szeroko. Jak toskańscy krawcy osiągnęli ten efekt? Charakterystyczny jest fason na dwa i pół guzika, z trójwymiarowo rolowanymi wyłogami, które rozchodzą się pod dużym kątem. Pomaga tu nisko umieszczona kozerka. Poły marynarki otwierają się szeroko, wykrojone na okrągło. No i finito, mamy X.
Styl florencki nie każdemu przypadnie do gustu, ale dla mnie to fenomen. Wystarczy się przyjrzeć, by zobaczyć, jak przy użyciu kilku prostych rozwiązań można przeistoczyć sylwetkę mediolańskiego biznesmena w toskańskiego estetę.
Romano
Staram się uciekać od stereotypów, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że rzymianie uwielbiają imponować. Wystarczy spojrzeć na krawiectwo z Wiecznego Miasta. Marynarka z potężnymi klapami, wykonana z luksusowego materiału w mocnym kolorze? To jak najbardziej w ich stylu.
Ale kwestią kluczową dla rzymskiej szkoły krawiectwa nie jest kształt klap ani dobór tkaniny, tylko sposób wszycia rękawa. Ze względu na klimat Wiecznego Miasta szyje się tam często marynarki o minimalnej konstrukcji, z oszczędnym wypełnieniem.
Górna część sylwetki ma jednak wyraźną strukturę dzięki rękawom wszytym con rollino – lekko ponad linią ramion. To zdecydowanie wysmukla, przy okazji jednak barki odrobinę się zwężają. Wygląda więc na to, że dla rzymianina ważniejszy jest wygląd efektowny niż stanowczy.
Charakterystyczne wszycie rękawów może wspaniale korespondować ze stębnowaniem podkreślającym poszczególne linie, z klapami o zaoblonym kształcie, rolującymi się trójwymiarowo… Rzymska marynarka może mieć bardzo ciekawą architekturę.
Napoletano
Upalny Neapol stał się Mekką dla mężczyzn, którzy garniturów nosić nie muszą, tylko chcą. Marynarki szkoły południowej są wyjątkowo fantazyjne.
W klasycznym krawiectwie neapolitańskim mamy naturalną linię barków, pozbawioną jakichkolwiek wypełnień. Zobaczymy za to koszulowe wszycie rękawa – spalla camicia – z charakterystycznym marszczeniem. To rozwiązanie stylistyczne demonstruje kunszt rzemieślnika i nadaje ubraniu nieco mniej poważny charakter.
Neapolitańskie marynarki są bardzo lekkie, przeważnie mocno taliowane i z szeroko otwartymi, zaokrąglonymi połami. Tym obłościom odpowiada i kształt kieszeni – tasca a pignata – wzorowany podobno na kieliszku do brandy.
Popularny jest fason na 2 i pół guzika, a także lekko wygięta brustasza, czyli barchetta – po polsku łódeczka. Takie rozwiązanie można często zauważyć również u krawców z innych regionów, ale kojarzy się zwłaszcza ze szkołą południową. Podobnie jak wysoko położona kozerka, dzięki której klapy zdecydowanie podkreślają sylwetkę V.
Podsumowanie
Powyżej wskazałem tylko to, co typowe dla każdej ze szkół, rzeczywistość jest bardziej złożona. Niektórzy krawcy mają swój własny styl, niezwiązany z regionem. A na przykład rzymski dom mody Brioni nie trzyma się wzorców rodem z Wiecznego Miasta, naśladując zarówno fason charakterystyczny dla Mediolanu, jak i Updated American Suit. Znana z południowego stylu firma Rubinaccich, która wciąż posiada atelier w Neapolu, przenosi ciężar działalności do lepiej skomunikowanego z resztą Europy Mediolanu. Nie należy więc sądzić, że na Północy czy w Rzymie wszyscy szyją tak samo. Cztery szkoły są po prostu punktem odniesienia, a uważne przyjrzenie się tym fasonom uświadamia, jak bardzo detale mogą zmienić charakter naszego garnituru.
Mimo wszystko da się wskazać kilka rozwiązań stylistycznych, które decydują o tym, że włoski szyk stał się synonimem śmiałości i swobody. Są to: naturalna linia ramion, wszycie rękawa spalla camicia albo con rollino, butonierka milanese, brustasza w łódeczkę, szerokie klapy i zakładki w spodniach. Nie wszystkie elementy muszą się pojawić w jednym garniturze, ale już kilka z nich nadaje włoski sznyt.
Istotne jest też specyficzne podejście mieszkańców Półwyspu Apenińskiego do mody. Wśród mężczyzn wrażliwych na styl da się zauważyć połączenie stateczności i szaleństwa. Wielu buduje swoją garderobę w oparciu o tradycyjne kroje i konserwatywne kolory: czerń, biel, granat, błękit, brąz, beż, szarość. Wielu jednak dodaje do tego barwy ekscentryczne i bawi się dodatkami. Marynarki w kolorze ultramaryny, koralu czy butelkowej zieleni doprawdy pojawiają się nie tylko na Pitti Uomo. A jedwabne szale, ułożone w kwiat poszetki i nieformalne krawaty są w powszechnym użyciu. Przynajmniej takie wrażenie odnosi przyjezdny z Polski.
A co Wy najbardziej lubicie we włoskim stylu? Która ze szkół najbardziej przypada Wam do gustu?
Ringrazio Fabio Attanasio per aver gentilmente concesso le fotografie.
Artykuł bazuje na informacjach z książek („Gentleman. Moda ponadczasowa” Bernharda Roetzela i „Dressing the Man” Alana Flussera), ze stron internetowych wymienionych domów mody i pracowni krawieckich, a także z najbardziej wiarygodnych blogów.
Zdjęcia z Instagrama pochodzą m.in. od cenionych pracowni krawieckich: Caraceni (Mediolan), Liverano&Liverano (Florencja), Sartoria Ripense (Rzym), Cesare Attolini (Neapol), Dalcuore (Neapol) i Rubinacci (Neapol, Mediolan).
Każda z tych pracowni kultywuje tradycje regionalne, choć w dzisiejszych czasach nie znajdziemy raczej dobrego krawca, który szyłby wyłącznie po rzymsku albo neapolitańsku. O ile zakład Liverano&Liverano ma wyraziście florencki styl, o tyle już Caraceni – firma pochodząca z Rzymu – wprowadza do mediolańskiego garnituru smaczki z innych szkół. Na potrzeby artykułu trzeba było dokonać drobnych uproszczeń.
Wybór źródeł:
Gentleman’s Gazette – The Italian Elite & Clothing – The Opposite of Pitti Uomo
Gentleman’s Gazette – Authentic Neapolitan Suits, Jackets & Style
„Italian Gentleman” Neapolitan Jacket” – „Giacca Napoletana” „Italian Tailoring” „Italian Fashion”
Italian Man – Włoskie garnitury i marynarki
Lust in Fashion – Tailoring
Parisian Gentleman – The Italian tailor, Naples and the Neapolitan jacket
Permanent Style – Building a wardrobe: Neapolitan tailoring
Permanent Style – Which house style suits your body shape?
Riddle Magazine – Savile Row vs Italian tailoring