Wracając z nart z francusko-szwajcarskiego pogranicza Bramy Słońca odwiedziłem kolejny średniowiecznym zamek wybudowany przez książąt sabaudzkich. Tym razem był to szwajcarski Zamek Chillon położony obok Montreux. Założyłem irlandzki tweed i angielską flanelę
Flanelowa marynarka dwurzędowa nie ma tak częstych zastosowań jak spodnie od Piotra Kamińskiego. Spodnie z miodowej flaneli sprawują się świetnie i pasują do wielu zestawień. Bonusem uszycia garnituru z mniej formalnego materiału (flanela, gabardyna, tropik, cavalry twill, bawełna, len) jest możliwość wykorzystania spodni w zestawach koordynowanych. Nie będą wyglądać jak sieroty od garnituru, tak jak często jest w przypadku granatowych lub szarych gładkich klasyków z wełny czesankowej. Beżowy kołnierz z aksamitu wyjątkowo dobrze komponuje się z dołem. Do tego oksfordzka niebieska koszula z kołnierzykiem zapinanym na guziczki, tzw. button down. Ta ostatnia to swoisty evergreen szafy każdego eleganta. Bez niej trudno ją sobie wyobrazić.
W ostatnim zestawie z Zamku Ripaille były brązowe spodnie i granatowe poszetka. Ogólny wygląd był znacznie bardziej stonowany. Tutaj dodają swoistego kolorytu jasne spodnie i pomarańczowa poszetka z motywem zwierzęcym. Zestaw jest znacznie cieplejszy w odbiorze od poprzedniego. W Zamku byliśmy w południe i słońce już mocniej grzało. Nocny opad śniegu był duży, ale w słońcu wszystko topniało, a temperatura była na plusie.
Urzekła mnie pod drodze Riwiera Szwajcarska i malowniczy kurort Montreux. Fantastyczne miejsce do pracy i życia. Pod nosem Jezioro Genewskie, a Alpy i stoki narciarskie są tuż, tuż. Raj na ziemi latem i zimą.