Sygnet, czyli ozdobny pierścień z herbem lub monogramem, to najbardziej kontrowersyjny element męskiej biżuterii. Kiedyś służył jako pieczęć do laku, dziś stanowi jedynie ozdobny dodatek do męskiego ubioru
Sygnety nosili Fred Astaire, Frank Sinatra, Książę Windsoru, Humphrey Bogart. Dziś mają je na dłoniach tacy dandysi, jak André i Keith Churchwell, Książę Charles i Alan Flusser. Pewnie na każdego eleganta noszącego złoty sygnet przypada dwóch-trzech nienoszących go.
W Polsce należało go nosić na lewym serdecznym palcu. W tradycji brytyjskiej na małym palcu lewej dłoni, a w tradycji zachodnioeuropejskiej na małym placu prawej dłoni. Natomiast współczesny elegant może go nosić, jak chce.
W wielu poradnikach czytamy, że jedyną biżuterią, jaką mężczyzna może nosić, jest zegarek i obrączka ślubna. Niedobrze mi się robi, jak czytam po raz enty o tym w artykule o dress code. Z nienoszeniem męskiej biżuterii jest tak, jak z dobieraniem skarpetek pod kolor spodni. Jest to tylko poprawne i nic ponad to.
Nie jestem wrogiem biżuterii u mężczyzn. Polubiłem ostatnio szpilki do kołnierzyka (ang. pin collar). Od ponad roku zakładam czasem perłowa szpilę do krawata. Zawsze mam zegarek na lewym nadgarstku. Męska biżuteria noszona świadomie i z gustem może dodać uroku. Skoro przestaliśmy bać się kolorowych skarpetek, można pomyśleć o urozmaiceniu ubioru biżuterią.
Osobiście nie noszę sygnetu, ale nie wykluczam, że kiedyś zacznę. Kupno sygnetu nie jest jednak dla mnie w tej chwili priorytetowe. Zdecydowanie wyżej na mojej liście zakupów są złote spinki do mankietów, na łańcuszku. Są w planach na najbliższe dwa lata.
Dobierając sygnet należy pamiętać, że złoty kolor niekoniecznie będzie pasował do srebrnych spinek i srebrnej koperty zegarka. Wyjściem będzie białe złoto dla mężczyzn chętniej noszących srebrne dodatki. Uważam, że jeśli już nosić, to nie należy oszczędzać na kruszcu. Ze srebrnym sygnetem to trochę jak z garniturem od taniego krawca. Zawsze mu będzie czegoś brakowało. Tanich i dobrych mistrzów igły nie ma, a srebro nie może stać się złotem.
W Polsce sygnety są rzadko spotykane, a mimo to wywołują płomienne dyskusje i skrajne opinie. Przed wojną sygnety były mało kontrowersyjne. Często pojawiały się na palcach aktorów w filmach czy w literaturze dwudziestolecia. Myślę, że komuna spaczyła postrzeganie sygnetów. Tak samo, jak i męskiej, klasycznej elegancji oraz elegancko ubranego mężczyzny. Cham rządził Polską Ludową i niestety mentalnie z dyktatury ludu wciąż nie wyszliśmy. Odmienność od ogółu, inność nadal wywołuje negatywne komentarze. Nawet założenie czarnych wiedenek albo garnituru w kratkę może skutkować komentarzem, że „oddajemy kał wyżej niż siedzimy”. Oczekiwanie równania do przeciętności to nasza cecha narodowa.
Dwa miesiące temu umieściłem zdjęcie na Facebooku, które wywołało lawinę komentarzy. Na zdjęciu był mężczyzna z sygnetem. Większość osób uważała sygnety za dziadkowe i pretensjonalne. Pokutuje opinia, że są zarezerwowane dla szlachty, a skoro ta została w Polsce wybita… Dostało się też łodzianom (sygnety zawsze noszą ludzie z Łodzi), Cyganom, imigrantom ze Wschodu (z wąsem i rozpiętą koszulą, spod której wystaje klata obwieszona złotem, a na dłoniach pełno właśnie sygnetów wielkich jak talerze). Padł też głos, że to styl gangsterski (jak się jest afroamerykańskim lub włoskim capa di tutti capi i jedyną rozrywką jest gra w monopoly przy użyciu prawdziwych $ i strzelanie do latających, porcelanowych talerzy, w przerwie od dosiadania najlepszych i najdroższych wierzchowców – to tak).
Tutaj ciekawostka, w negatywnych dwusłowowych opiniach (nie lubię/nie cierpię) przodowały Panie!
Wyważonych i rozsądnych głosów była znacznie mniej. Bardzo spodobały mi się dwa komentarze, z którymi się po prostu zgadzam:
Jak masz określony, spójny styl i świadomość swojej wartości, to możesz sobie sygnet nosić na palcu u nogi. Trudno żebym przejmował się, co pomyślą o wszystkim ludzie, kiedy noszę się inaczej niż 90% społeczeństwa.
Jestem na tak! Nie noszę na co dzień, ale w mojej biżuterii rodowej jest sygnet po dziadku. Według mojej aktualnej wiedzy nie mam ani krzty błękitnej krwi. Mimo to uważam, że noszenie eleganckiego sygnetu może być ozdobą.
Jeśli potrafisz unieść sygnet, to noś go i nie martw się konwenansami, opinią swojej kobiety czy też podejrzliwymi spojrzeniami innych. Złoty sygnet może stanowić Twoją kropkę nad „i” w tworzeniu własnego stylu