Daniel Craig zaprezentował w „Spectre” klasyczny zestaw ubiorów. Pojawiło się kilka smaczków, ale dominowała biel, szarość, granat i czerń. Ktoś powie, że wieje nudą? A ja każdemu życzyłbym takiej garderoby – nieprzesadnie szerokiej, ale zapewniającej świetny wizerunek w dowolnych okolicznościach. (Autor: Roman Zaczkiewicz)
Skrótowo skomentowałem zmiany w wizerunku Bonda, kiedy pokazano zwiastun Spectre. Ale nie widzieliśmy tam wszystkiego. Dwa tygodnie temu w kinie mogłem zobaczyć, jak pracują poszczególne elementy garderoby. Są też dość szczegółowe informacje o dodatkach, więc przybliżę Wam te ciekawsze. Ale zacznijmy od najważniejszego.
Jak wiadomo, już po raz trzeci Bonda ubierał Tom Ford – to firma amerykańskiego projektanta dostarczyła główną część garderoby, jak garnitury, płaszcze i koszule. Ten wybór, jak sądzę, miał zapewnić Agentowi 007 świeżość i dynamizm, ale bez lekceważenia tradycji. Garnitury dla Seana Connery’ego były kiedyś szyte na miarę przez londyńskiego krawca Anthony’ego Sinclaira. Pierce’a Brosnana ubierał natomiast włoski Brioni.
Równie ważną (jeśli nie ważniejszą) osobą jest kostiumografka Jany Temime, która wcześniej odpowiadała za garderobę Bonda przy „Skyfall„. To ona ma ostateczne zdanie na temat ubioru agenta 007. Nie korzysta z aktualnej kolekcji Forda, ale sama wybiera odpowiednie tkaniny, z których powstają garnitury Bonda. „Bohater to także jego ubiór, ponieważ film jest sztuką wizualną” – mówiła w wywiadzie dla magazynu „Omega Lifetime”. „Zrozumiesz postać przez jej sposób ubrania, nawet zanim wypowie swoją kwestię.”
Tom Ford od dawna prezentuje się jako autor kolekcji raczej dyskretnych. Sam nosi zestawy stonowane, często z jednym tylko mocnym akcentem, jak bardzo szerokie klapy marynarki, duże okulary przeciwsłoneczne albo szpilka do krawata. Generalnie garnitury Forda wychodzą poza schemat, do którego przyzwyczaiły nas amerykańskie elity (ciemna paleta barw, obszerniejszy krój). Projektant czerpie z brytyjskiej stylistyki, jednak nie jest do niej niewolniczo przywiązany.
Logistyka produkcji ubrań do nowego Bonda robi wrażenie. Jest to duże przedsięwzięcie. Każdego garnituru, który pojawił się w filmie uszyto po 40 sztuk, a koszul nawet po 150 egzemplarzy. Wszystko dla jednego aktora!
W porównaniu do „szarego Skyfall” pojawiło się więcej kolorów i tym razem obok szarości, granatu oraz czerni mamy nawet kremowy i brązowy. Jak zwykle, na stronie Toma Forda można zamówić większość z ubrań, w które firma ubrała Agenta 007. Najpierw spójrzmy na uniwersalne garnitury widoczne w filmie.
Garnitur model O’Connor z kolekcji Toma Forda to jednorzędowiec zapinany na dwa i pół guzika, który ma stosunkowo wąskie klapy. Skąd nazwa dwa i pół guzika?
[sociallocker id=”9264″]
To fason, który szturmem podbił serca uczestników Pitti Uomo. Wywodzi się ze stylu Ivy League. Teoretycznie jest to garnitur na trzy guziki, ale górna dziurka znajduje się już na wywinięciu klapy i nigdy jej nie używamy. W takim fasonie w „Spectre” Bond założył aż trzy garnitury. Czy teraz marynarki na dwa i pół guzika staną się popularne w sieciówkach i wiatr grozy powieje w stronę fanów szycia na miarę?
Właśnie taki krój ma garnitur widoczny w scenach otwierających film, nakręconych w Meksyku. Marynarka posiada wewnętrzną konstrukcję i nie jest zrobiona na miękko (bez wkładów czy wypełnień). Styl Toma Forda konstrukcyjnie nawiązuje przede wszystkim do angielskiego krawiectwa, mimo że garnitury powstają we włoskiej fabryce firmy Zegna. Ciemnoniebieską tkaninę zdobi niemal niewidoczna kratka księcia Walii z błękitnym overcheckiem. W czasie seansu odniosłem wrażenie, że to po prostu windowpane, czyli duża krata. Ale na stronach Harrodsa (który sprzedaje kolekcję bondowską w wersji ready to wear) oraz Toma Forda widać właśnie kratkę księcia Walii z jasnym overcheckiem. Wzór jest dyskretny i nie rzuca się mocno w oczy. Zwróćcie też uwagę na „angielskie” skośne kieszenie i „włoską” kieszonkę piersiową w kształcie łódeczki (tzw. barchetta).
Pisząc o trailerze, zwróciłem uwagę także na szary garnitur w prążek. Ten odcień chyba najmocniej się kojarzy z londyńskim biznesmenem. Charakteru dodaje tu bardzo drobny prążek (pinstripe). To świetny wybór. Gładkie tkaniny szare uchodzą dziś za nudne, a szerszy i mocno kontrastujący prążek, choć należy do klasyki, to niektórym kojarzy się głównie z chciwymi maklerami (jak ci z filmu Wilk z Wall Street). Jeśli komuś szeroki prążek nie odpowiada, może wybrać taki jak ten ze „Spectre”. Bond nosi ten garnitur z niebieską koszulą, co obniża formalność zestawu. Kieszenie są skośne, w stylu angielskim, z patkami.
Najważniejszą nowością w garderobie Bonda (obok jasnego smokingu) jest piękny garnitur trzyczęściowy (model Windsor z linii Toma Forda). Wykonano go z czarnej tkaniny wełnianej w drobną jodełkę. Stali czytelnicy wiedzą, że nie jestem fanem czarnych garniturów ale w przypadku pogrzebu trudno o lepszy kolor tkaniny. Tom Ford i w tym przypadku przestrzega zasad dress code. Marynarka ma zapięcie na dwa guziki, klapy są ostre i bardzo szerokie. Przestrzeń pomiędzy nimi otwiera się głęboko, by odsłonić sporą część kamizelki. Poły marynarki sięgają wyraźnie niżej niż w pozostałych garniturach Craiga. To ubiór odświętny, który można założyć w dzień na pogrzeb, ale najlepiej sprawdzi się po zmroku.
Kolejny ciemny garnitur, który prezentuje Bond to granatowy fil a fil (skóra rekina). Ma bardzo intensywny, głęboki odcień. Skóra rekina to ciekawa tkanina, która wprowadza trochę zamieszania na pozornie gładkim materiale. Więcej o tym deseniu pisałem w osobnym artykule. W ostatniej scenie na moście oglądamy Bonda w trzyczęściowym garniturze z tkaniny Scabal z próbnika Galaxy. To bardzo nietypowy deseń, który trudno mi nawet nazwać. Tkanina jest dostępna w sklepie internetowym Szarmant w specjalnej zakładce James Bond.
Poza tym chyba po raz pierwszy w epoce Craiga zobaczyliśmy Bonda w garniturze beżowym. Jak widać, niektórzy mężczyźni potrafią bez problemu wytrzymać na pustyni w wełniano-lnianym garniturze o luźnym splocie. Beż doskonale wpisuje się w charakter miejsca. Zasady klasycznej elegancji polegają właśnie na doborze ubrania do okazji. I tym razem Bond (a w zasadzie Ford) jest bezbłędny.
Do przykuwających uwagę elementów ubioru należą dwa okrycia wierzchnie noszone przez Bonda.
Ciemnogranatowy płaszcz myśliwski (covert coat, zwany też crombie coat) z mieszanki kaszmiru i jedwabiu w drobną jodełkę świetnie koresponduje z ciemnym garniturem trzyczęściowym. Guziki są ukryte pod listwą. Całość wygląda minimalistycznie i nad wyraz elegancko.
Duże wrażenie robi też czarny płaszcz dwurzędowy. To dyplomatka (chesterfield) z kołnierzem ulsterskim o formalności podwyższonej ze względu na kolor i sposób wykończenia. Kieszenie są dyskretne, a klapy przylegają do całości. Długość najbardziej klasyczna, zakrywająca kolano. Gratulacje dla projektanta! Taki płaszcz, mimo że czarny, nosiłbym z przyjemnością. W przypadku okryć wierzchnich fason dwurzędowy ma zdecydowaną przewagę nad jednorzędowym.
Podobno wszystkie te ubrania wykonano dla Craiga w systemie made to measure. Ogółem leżą dobrze, choć można się czepiać kilku szczegółów. Przyzwyczailiśmy się już widzieć Bonda w ubraniach bardzo mocno dopasowanych. Czasem skutkuje to nieładnym wypychaniem zarysu kieszeni na udzie albo przesadnym napięciem marynarki w okolicy klatki piersiowej, co przy nieco luźniejszych fasonach nie miałoby miejsca. Garnitury w tegorocznym Bondzie nie są tak przesadnie dopasowane jak w Skyfall. Widać odwrót trendu. Nawet marynarki są jakby dłuższe. Największa wpadka dotyczy chwalonego przeze mnie białego smokingu. Marynarka ma tendencję do tworzenia garbu, kiedy Craig siedzi przy stole.
Mała rewolucja dotyczy obuwia. Dostarczyła je, podobnie jak poprzednio, firma Crockett & Jones. Mamy formalne lotniki i stojące stopień niżej na skali formalności derby (angielki) z nakładanym noskiem (w dwóch wariantach: półbuty i trzewiki). Ale nowością są monki z podwyższoną cholewką. Obok butów czarnych, do których Craig nas przyzwyczaił, mamy też coś, czego się po nim nie spodziewałem – czekoladowe brogsy z zamszu.
Krawaty w „Spectre” są zawiązane wzorowo. W każdej stylizacji garniturowej Agent 007 prezentuje pod szyją węzeł prosty z łezką. W tym roku Bond decyduje się głównie na krawaty gładkie w kolorze grafitu, czerni lub granatu. Jedynie na pustyni zwrócił moją uwagę dziergany krawat czerwony, zakończony trójkątnie, nietypowo jak na prosto ścięte knity. Był też krótszy niż jesteśmy przyzwyczajeni, nie sięgał paska. W przypadku krawatów dzierganych jest to dopuszczalne.
Gładkie krawaty w stylu Bonda dostępne w sklepie internetowym Szarmant
W filmie dominowały gładkie koszule w kolorze białym i błękitnym. W większości wypadków widzieliśmy kołnierz klasyczny typu kent. W scenach pogrzebowych Bond nosi kołnierzyk na spinkę (sztangielkę).
Unikalna koszula na spinkę dostępna w pre-orderze http://bit.ly/koszulajamesbond
Trochę mnie to zdziwiło, bo taki dodatek jest dziś domeną dandysów i stanowi odstępstwo od stonowanego wizerunku Agenta 007. Zwrócicie uwagę, że Bond tylko sporadycznie nosi wyróżniające się wzory czy duże desenie.
Charakterystycznym elementem stylu Bonda jest tzw. cocktail cuff czyli mankiet koktajlowy (zwany też wywiniętym lub portofiono). To mankiet wyglądający jak podwójny, ale zapina się na guziki. Na skali formalności sytuuje się pomiędzy mankietem francuskim na spinki a zwykłym mankietem na guziki. Stanowi zresztą ciekawą alternatywę i może efektownie wzbogacić nasz wizerunek. Argument, że takie mankiety nosił Bond daje też pewne pole do popisu w towarzyskich rozmowach (a gwarantuję, że temat się pojawi).
Koszula z mankietem koktajlowym dostępna w pre-orderze: http://bit.ly/koszulajamesbond
Stylizacje garniturowe uzupełnia biała poszetka z lnu lub bawełny, złożona po prezydencku. W jednej ze scen widzimy jednak poszetkę jedwabną z czarnym rantem złożoną w tzw. puff. Na fantazyjne poszetki Agent 007 nie może sobie raczej pozwolić, nie pasowałoby to do jego stylu.
Białe szelki smokingowe z „Casino Royale” i „Spectre” dostępne w sklepie internetowym Szarmant
Szelki to już w zasadzie tradycyjny element kilku ostatnich bondów: zawsze białe, wykonane z jedwabnej mory. Agent 007 nosił je już w „Casino Royal”, „Skyfall” i teraz w „Spectre”. Tym razem można je zobaczyć podczas sceny łóżkowej w pociągu. Szelki Bond zakłada tylko do smokingu. Do spodni garniturowych najczęściej nawet rezygnuje z paska i używa tylko metalowych klamerek (regulatorów) umiejscowionych po bokach. Takie rozwiązanie jest rekomendowane wyłącznie mężczyznom nie posiadającym brzuszka.
Do podstawowych elementów wizerunku Bonda (i Toma Forda także) należą ciemne okulary. Zamiast stylu podobnego do klasycznych awiatorów, w których widzieliśmy Craiga kilka razy, mamy tym razem modele Vintage Wayfarer i Snowdon. Oba z kolekcji Forda. Ciekawy, nieoczywisty wybór jak dla bohatera filmu akcji. Kojarzy się raczej ze stylem Ivy League.
Ubranie Bonda nie byłoby kompletne bez zegarka. Tradycyjnie od 20 lat zegarki dla agenta 007 dostarcza firma Omega. Tym razem wybrano Omegę Seamaster 300 w stalowej kopercie z czarną tarczą i z charakterystycznym paskiem materiałowym typu NATO.
Kilka słów należy się jeszcze garniturowi M. (w tej roli Ralph Fiennes). To dwurzędowy klasyk wykonany z ciemnej flaneli w kredowy tenis. Ubranie godne szefa, które ma za zadanie podkreślać jego autorytet w konserwatywnej organizacji. W przeciwieństwie do Bonda nosi koszule o niskim stopniu kontrastu w stosunku do garnituru. W jednej ze scen widzimy M. bez marynarki w spodniach z wysokim stanem i oczywiście z szelkami. Jest to typowy styl krawców z Savile Row.
Zupełnie inaczej ubiera się Q. (gra go Ben Whishaw). Jego styl jest bardziej młodzieżowy, mniej w nim Savile Row, a więcej Pitti Uomo. Q. nosi wiele ubrań o sportowej fakturze. Są tweedy i flanele, ale skrojone bardziej nowocześnie.
Główny wróg Bonda w Spectre ma na sobie … marynarkę Nehru. To świadome nawiązanie do ubioru jednego z głównych adwersarzy 007 ze słynnego Dr. No.
Mógłbym jeszcze długo omawiać kolejne elementy garderoby Craiga i pozostałych bohaterów, ale zajmuje się tym kilka portali dla fanów, więc dociekliwi bez trudu znajdą więcej informacji o spinkach do mankietów z inicjałami JB i innych gadżetach. Ja natomiast chciałbym podkreślić, że tych parę garniturów, dwa płaszcze i kilka par butów mogłyby wielu mężczyznom wystarczyć za całą elegancką garderobę. Co ważne, widać też, że wszystko to razem tworzy estetyczną całość. Mało kto ma możliwość zamówienia sobie całej garderoby za jednym zamachem, aby poszczególne fasony tak świetnie do siebie pasowały. Ale warto dążyć do tego ideału, jeśli chce się zbudować bardzo spójny i wyrazisty wizerunek.
[/sociallocker]