Od kilku lat niechętnie obserwuję pewną zmianę w wizerunku eleganckiego mężczyzny promowanego w tradycyjnych i elektronicznych mediach. Najpierw niesłychaną popularność zyskał zarost, a od niedawna zaczęła go zastępować krzaczasta broda.
Gładko ogolona skóra twarzy schodzi powoli do podziemia. Mężczyzn noszących kilkudniowy zarost jest więcej niż tych ogolonych. A przecież poranne golenie zarostu to jeden z męskich rytuałów. Jest to obrzęd przejścia oznaczający wkroczenie w wiek dorosły. Kiedy jesteś dzieckiem obserwujesz ojca, który codziennie się goli. Ty chcesz być taki jak on. Jak tylko pojawi się pierwszy włos pod nosem to w tajemnicy sięgasz po piankę do golenia i maszynkę. Próbujesz się niezdarnie golić. Czujesz, że wkraczasz nareszcie w świat mężczyzn. Tak przynajmniej wyglądało moje pierwsze golenie, kiedy dorastałem w latach 90 XX wieku. Co się stanie, kiedy ten wzorzec się zmieni? Następne pokolenia będą zapuszczać zarost i nosić brody?
Golenie goleniu nie jest równe. Można oczywiście na szybko użyć pianki do golenia, ogolić się na raz i pochlapać twarz balsamem albo woda kolońską. Nie da to nigdy pełnej satysfakcji i jestem skłonny sądzić, że rzesze zwolenników zarostu nigdy porządnie nie ogoliło skóry twarzy. Ten proces można przeprowadzić inaczej. Przecież golenie bez podrażnień jest jak najbardziej możliwe. Poranne golenie to nie zmora. W takim razie powstaje pytanie: Jak się golić? Po porannym prysznicu nakładamy krem do skóry, który ma zmiękczać zarost. Zawarty w nim mentol budzi nas z resztek snu. Należy odczekać kilka minut. W tym czasie z powodzeniem można wysuszyć i uczesać włosy na głowie.
Potem bierzesz pędzel i przy jego pomocy nakładasz krem (mydło) do golenia. Pozwalasz skórze wchłonąć krem. Następnie bierzesz maszynkę do golenia (fani tradycyjnego golenia brzytwę) i golisz się z włosem. Nakładasz krem po raz drugi i golisz się pod włos. Pod strumieniem letniej lub zimnej wody płuczesz twarz, a następnie suszysz ręcznikiem. Teraz kolej na balsam po goleniu. Delikatnie wmasowujesz go w skórę twarzy. Po kilku minutach można jeszcze nałożyć dobrą wodą kolońską. Na zacięcia polecam zastosować ałun w sztyfcie. Cała czynność trwa od 10 do 15 minut. Jest to czas, który zawsze warto wygospodarować rano przed pracą. Golenie skóry twarzy wieczorem jest bezpieczne, ale uczucie świeżości i rześkości jest jednak bardziej potrzebne rano. Właśnie dla tego uczucia się przede wszystkim golę. Można je porównać do pierwszej kawy czy dobrego śniadania. Ogolona skóra twarzy energetyzuje, dodaje animuszu i wprowadza w dobry humor.
Okazuje się, że jednak ogolona skóra twarzy przekonuje coraz mniejsze grono mężczyzn. Dziwnym zbiegiem okoliczności nagle moi dalsi i bliżsi znajomi zaczęli zapuszczać brody. Co i rusz w awatarze na fejsbuku pojawia się kolejny brodacz. Co więcej każdy mówi, że on od dawna planował ten zabieg wizerunkowy i że to jego wewnętrzna potrzeba. Oczywiście odżegnują się od chwilowej mody. Tylko, dlaczego tak nagle i to prawie wszyscy? Plaga dotknęła nawet blogerów, gdzie ze świeczką szukać mężczyzny (a nie chłopca) z gładko ogoloną skórą twarzy.
W mediach oraz w przestrzeni miejskiej (np.na billboardach) trwa kampania na rzecz zarostu oraz brody. Gładko ogolonych twarzy brak. Znane i lubiane polskie marki (Vistula, Bytom) zatrudniły modeli-brodaczy do promocji tegorocznych kolekcji. Wdziera się ona na „celebryckie salony” i nawet Hubert Urbański ją nosi. Lumberseksualizm (drwaloseksualizm) zdominował język mediów. Tutaj chyba jednak powinien pojawić się dzwonek ostrzegawczy. Paradoksalnie nawet mężczyźni golący swoje ciało, często na twarzy mają zarost. Czyżby zabrakło im na żyletki?