Czytelnicy czasem pytają mnie czy można nosić poszetki do pracy? Odpowiadam, że tak oczywiście. Ale tylko, jeśli potrafisz je unieść
Kiedy zaczynałem przygodę z poszetkami pracowałem w Bank of Ireland w 2007 roku. Oczywiście, nikt ich tam wtedy nie nosił. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie skąd te poszetki wymyśliłem. Pewnie trafiłem na jakąś stronę w Internecie o klasycznej elegancji. W 2007 roku obejrzałem też pierwszy sezon Mad Men, który miał niemały wpływ na mój zwrot w stronę klasycznej mody. Pierwsze moje poszetki były jednokolorowe. Miałem lilię, chaber, bordo, niebieską i białą. Trzy pierwsze jedwabne, a ostatnie dwie bawełniana. Lnianą trudno było wówczas kupić. Może też nie byłem skłonny wydawać kilkudziesięciu euro za kawałek lnu. Nie pamiętam.
Po banku krążyła wtedy zabawna anegdotka. Irlandczycy postanowili zracjonalizować moje zachowanie i stwierdzili. „Roman jest z Polski, widocznie tam się tak elegancko noszą”. Nie wyprowadzałem ich z tej uroczej nieświadomości. Jeden z kolegów ze Słowacji pojawił się pierwszego dnia w banku w trzyczęściowym garniturze, co jeszcze bardziej przyczyniło się do wzmocnienia eleganckiego wizerunku Słowian w świecie irlandzkich finansów. Mieliśmy wtedy z tego dużo śmiechu.
Garnitury, które wtedy nosiłem nie były dobrze dopasowane. Nogawka za długa, rękawy marynarki za szerokie i zbyt długie, poduchy w ramionach…Ale to dla innych nie było ważne. Pewnie też tego nie zauważali. W temat trzeba się zagłębić, żeby móc dostrzegać słabe dopasowanie garnituru. Poszetki maskowały wszelkie niedoskonałości, a niektórzy koledzy z pracy zaczęli pytać się mnie o porady odnośnie doboru garnituru i dodatków. Zawdzięczałem to tylko i wyłącznie poszetkom, bo dosyć chłodno oceniam swoje ówczesne popisy stylistyczne.
I jakie wnioski z tego płyną? Poszetki mogą zdobić nasz strój do pracy, ale trzeba lubić wychodzić przed szereg. W pierwszym etapie będzie je trudno nosić. Nie da się pozostać niezauważonym. Otoczenie dopiero zacznie się do nich mozolnie przyzwyczajać. Mimo że są uznawane za modne, wciąż jednak w miejscu pracy świadczą o pewnej ekstrawagancji i silnym poczuciu indywidualizmu. Nie są dobre dla osoby nielubiącej być na świeczniku. Na szczęście początkującym często właśnie chodzi o ten świecznik. Nie uwierzę, że ktoś zaczął nosić poszetkę z powodów stricte estetycznych. Bajerujesz otoczenie swoją „elegancją” i jesteś jak taki młody bażancik. Używasz jej żeby się wyróżnić i odgrywasz przedstawienie.
Z czasem jednak zaczyna Ciebie nudzić granie roli eleganta. Wyjścia są wtedy dwa. Zaczynasz całkowicie negować taki styl i wracasz do „normalnego” ubrania. Albo przyzwyczajasz się do elegancji, które staje się dla Ciebie zwyczajna. Poszetki stają się tak oczywistą częścią Ciebie, że koleżanki z pracy zaczynają się pytać, dlaczego jej dziś nie masz. Wtedy dopiero zaczyna powstawać styl. Są mężczyźni, dla których noszenie poszetek jest tak naturalne jak jazda samochodem. Jednak żeby to osiągnąć potrzeba wiele czasu.
Dziś wpływ moich poszetek na otoczenie ma dla mnie bardzo małe znaczenie. Przestało mnie obchodzić co inni o tym myślą i jak zareagują. Poszetki nabrały dla mnie walorów głównie estetycznych. Upływający czas i częsta praktyka zmieniają podejście do eleganckiego ubioru.
…
Zapraszam także do lektury wywiadu, którego udzieliłem portalowi NaTemat.pl: