Niecała 7 – to adres, przy którym będzie znajdował się nasz nowy butik. Co to za miejsce? Ciche i zielone, choć położone w centrum Warszawy. A jego historia wiele mówi o tym, jak miasto zmieniało się na przestrzeni wieków.
Bardzo długo szukaliśmy miejsca, które byłoby dogodne dla naszych klientów, a zarazem takiego, gdzie sami chcielibyśmy pracować. Nasz butik pod numerem 7 przy Niecałej ma kilka bardzo konkretnych zalet – odpowiednią powierzchnię, wejście bezpośrednio z ulicy, wielkie witryny. W okolicy nietrudno o miejsce parkingowe, czego nie dało się powiedzieć o naszym poprzednim lokalu przy Poznańskiej. Również dojazd komunikacją publiczną jest dogodny – wokół znajduje się kilka przystanków autobusowych, a do stacji metra Ratusz Arsenał idzie się 10 minut. Wszystko to ma ogromne znaczenie, gdy wybiera się miejsce na butik. Ale ważna jest dla nas także przyjemna aura tej części Warszawy.
Nasz nowy lokal jest oddalony o minutę od uroczego Ogrodu Saskiego i o minutę od Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Tuż obok jest Krakowskie Przedmieście. Nie trzeba nic więcej dodawać – to po prostu bardzo elegancka część Warszawy. A jednocześnie Niecała jest wyjątkowo cicha i prawie nic nie mąci tu spokoju. Mam nadzieję, że wkrótce przekonacie się sami!
A co z tą historią? Otóż nie byłbym sobą, gdybym przed podjęciem decyzji o przeprowadzce nie zrobił dogłębnego rozeznania. Chciałem poznać wszystkie dostępne dane o tej lokalizacji. Przy okazji trafiłem na teksty o historii ulicy Niecałej… i wciągnęło mnie!
Wiedziałem, że nie brakuje ludzi, którzy dziejom Warszawy poświęcają się bez reszty, ale nie sądziłem, że z rozmaitych papierów urzędowych, fotografii, wspomnień i innych przekazów można tak dokładnie odtworzyć historię bocznej uliczki. I co więcej ta wiedza jest opracowana i dostępna na wyciągnięcie ręki. Chcę się z Wami podzielić tym, co znalazłem. Opowieść o tej jednej uliczce daje wspaniały wgląd w codzienność dawnej Warszawy. I myślę, że jest interesująca także dla osób spoza stolicy, bo pokazuje, jak wiele warstw przeszłości może tkwić w miejscach, które co dzień odwiedzamy.
Epoka saska
Wiadomo na pewno, że ulica Niecała powstała przed 1762 rokiem. Jej początki sięgają panowania króla Augusta III Sasa i tak się składa, że związek tego miejsca z epoką saską jest bardzo silny. Okolica Niecałej została w dużym stopniu ukształtowana przez Augusta II i Augusta III. Ogród Saski był przecież przedłużeniem obszaru rezydencji Augustów. Na dzisiejszym placu Piłsudskiego, 100 metrów od naszego butiku, znajdował się pałac, który od 1724 był dworem królewskim i centrum władzy – aż do schyłku panowania Augusta III.
Co ciekawe, na początku XIX wieku jedno z mieszkań w Pałacu Saskim zajmowali państwo Chopinowie z synem Fryderykiem. Za II RP budynek mieścił Sztab Generalny Wojska Polskiego i to tam w 1932 złamano szyfry Enigmy! Niestety został wysadzony przez Niemców po powstaniu warszawskim. Ale wróćmy jeszcze do czasów saskich…
Jedną z najważniejszych osób w Europie był wówczas hrabia Henryk Brühl. Ten kontrowersyjny polityk i dyplomata miał ogromny wpływ na dzieje naszej części świata – przez ponad dwadzieścia lat pełnił funkcję pierwszego ministra Augusta III. Obecna ulica Niecała powstała jako droga przecinająca ogród na tyłach Pałacu Brühla. Budynek był niezwykłą perłą rokokowej architektury – niestety on również został wysadzony po powstaniu warszawskim. Tak czy owak można powiedzieć, że Niecała wraz z naszym butikiem znajduje się w dawnym ogródku Brühla.
Co ciekawe, w II połowie XIX wieku przy Niecałej swoją siedzibę miała „Gazeta Polska”. Był to czołowy dziennik krajowy, redagowany między innymi przez Józefa Ignacego Kraszewskiego. Tak się składa, że ten płodny pisarz jedną ze swoich najlepszych powieści poświęcił Henrykowi Brühlowi. Widocznie aura saskiego premiera po prostu ciążyła nad tym miejscem.
Rozkwit kapitalizmu
Pod koniec XVIII wieku droga zaczynała już przypominać zwyczajną ulicę miejską. Obok niskich domów, oficyn i dworków pojawiło się kilka murowanych kamienic z prawdziwego zdarzenia. Jedna z nich została zbudowana na planie litery L – jej skrzydło zamykało ulicę od strony Ogrodu Saskiego. Podobno stąd wzięła się nazwa Niecałej. Widocznie ludzie czuli, że czegoś tu brakowało. Teraz mamy już swobodne przejście do Ogrodu Saskiego, więc może trzeba przemianować ulicę na Całą?
W 1853 Henryk Marconi, jeden z najwybitniejszych architektów warszawskich, postanowił pozbawić Niecałą jej ułomności. Przygotował śmiały projekt przebudowy – chciał zburzyć zamykające ulicę skrzydło kamienicy i postawić imponującą bramę w formie łuku triumfalnego prowadzącą do Ogrodu Saskiego. Marconi chciał, aby Niecała wychodziła na Wodozbiór – zaprojektowaną przez niego rotundę w stylu klasycystycznym, zdobiącą Ogród Saski. Z planu nic nie wyszło, ale w końcu, w 1868, ulica została otwarta na wspaniałe założenie parkowe. To podniosło jej atrakcyjność i sprawiło, że Niecała nabrała życia.
Dopóki ulica była zamknięta z jednej strony, pełniła niemal wyłącznie funkcję mieszkalną (zajmowali ją między innymi aktorzy z pobliskich scen, a pod numer 12 na krótko wprowadził się Henryk Sienkiewicz). Po przebudowie stała się atrakcyjnym miejscem dla różnego rodzaju handlu i usług. Dlaczego? Po pierwsze Warszawa szybko się wtedy rozwijała (to przecież już czasy Wokulskiego!). Po drugie okazało się, że osobom wybierającym się do Ogrodu Saskiego czy do Teatru Wielkiego jest wygodnie odwiedzić któryś z biznesów na Niecałej. Nie uwierzylibyście, jak bardzo te interesy szły! Mnie opadła szczęka.
Pod koniec XIX i na początku XX wieku na Niecałej działały takie firmy jak wytwórnia lamp z brązu oraz sklep z damskimi kapeluszami pod numerem 1, skład kryształów czeskich pod numerem 2, wytwórnia kapeluszy słomkowych i filcowych, skład mebli, a także laboratorium kosmetyczne pod numerem 5, „Fabryka piór strusich i fantazyjnych oraz kwiatów sztucznych” pod numerem 6, palarnia kawy pod 14… A wystawny lokal na rogu Niecałej i Wierzbowej zajmował skład zegarków „Zenith”. Dużo jak na 200-metrową ulicę? Ale to nie koniec!
Na Niecałej przed stu laty działały jeszcze dwie pracownie gorsetów, zakład krawiecki Tomasza Gackowskiego, kilka sklepów z obuwiem i odzieżą… I to wciąż nie koniec! Bo w pierwszych dekadach XX wieku funkcjonowały tu jeszcze sklepy spożywcze, kilka restauracji i manufaktury. A przez bramę domu numer 6 dało się przejść do eleganckiej Galerii Maksymiliana Luxenburga, otwartej w 1910 roku.
Pierwszy taki pasaż w Warszawie
Galeria Luxenburga był to duży, 110-metrowy pasaż handlowy w wielkomiejskim, zachodnim stylu. Nadano mu formę uliczki z przeszklonym dachem, wzorem paryskich i rzymskich galerii. Właśnie w Galerii siedzibę miał słynny kabaret Qui Pro Quo, którego twórcami byli Julian Tuwim i Marian Hemar. Oczywiście mieściło się tam również wiele sklepów i zakładów gastronomicznych, sala bilardowa oraz kinoteatr „Splendid” z salą udekorowaną w stylu… egipskim. Trochę to kiczowate, ale w sumie odlot. Przynajmniej ktoś miał śmiały pomysł i naprawdę zrealizował go do końca. Nie na pół gwizdka.
Ulica Alberta
Ukoronowaniem tych wszystkich starań o nadanie ulicy światowego sznytu była zmiana jej nazwy. W 1934 roku Niecałej nadano imię „Alberta I, króla Belgów”, który cieszył się w Polsce popularnością ze względu na nieugiętą postawę wobec Niemiec w czasie I wojny światowej. Mimo to wciąż wiele osób używało starej nazwy (to było do przewidzenia). Ostatecznie w 1949 powrócono do Niecałej, ale zapewne powodem nie było przyzwyczajenie mieszkańców, tylko antyrojalistyczna ideologia ówczesnych władz.
Do wybuchu II wojny światowej ulicę Alberta zajmowała zabudowa zwarta, ale chaotyczna – od dwóch do sześciu kondygnacji. Aż do okupacji oświetlały ją czteropłomieniowe latarnie gazowe. Tuż przed wojną w podziemiach jednej z kamienic dwaj jazzmani założyli nocny dansing. Ciekawe, czy Leopold Tyrmand zdążył go odwiedzić.
Jak wspominałem, na Alberta działało wiele rozmaitych biznesów. Mimo to ulica znana była przede wszystkim ze sklepów z odzieżą. Nasz butik wpisuje się w tę tradycję.
Ruina i odbudowa
W trakcie wojny ulica została niemal doszczętnie zrujnowana – częściowo w 1939 roku, a częściowo w 1944. Większości ruin nawet nie próbowano remontować, rozebrano je w latach 40. lub 50. To samo spotkało również prosty i efektowny Dom Towarzystwa Lekarskiego, który kiedyś mieścił się pod numerem 7. Chyba jedynym autentykiem jest dom numer 10, ale i on został przebudowany i pozbawiony dawnych, secesyjnych ozdób.
A Galeria Luxenburga? Nie zgadniecie (chyba że już wiedzieliście, no ale to nie byłoby zgadywanie). Na miejscu Galerii znajduje się dziś ulica Canaletta, łącząca Niecałą z Senatorską. Można się tamtędy przejść i wyobrazić sobie, że tu stał kiedyś najelegantszy pasaż dawnej Warszawy, chętnie odwiedzany przez takich dandysów jak Eugeniusz Bodo i Mieczysław Fogg.
No cóż, biegu historii nie można odwrócić. Ulica ciągle zmienia się na lepsze. Jest tu po prostu przyjemnie. Zachwyca mnie zwłaszcza to, że w okolicy mamy tyle zieleni!
A nasz numer 7? Budynek pochodzi z początku XXI wieku, ale jest stylizowany w taki sposób, by pasował do zabudowy tej części Śródmieścia. Myślę, że spełni nasze oczekiwania. Bo teraz przyszedł czas, by pisać nowy rozdział historii. I wprowadzać taką jakość produktów i usług, o jakiej dotąd nie śniliście.
———
Z powodu przeciągających się prac remontowych data otwarcia nie jest jeszcze dokładnie znana. Będziemy Was informować w kanałach social media.
Źródła: