Po sukcesie Janusza Korwin-Mikkego w wyborach do Parlamentu Europejskiego zastanawiam się czy mucha już zyskała wymiar ideologiczny. Nie chciałbym, żeby noszący muchy byli posądzani o prawicowe/centrowe/lewicowe sympatie polityczne. Mucha powinna zostać apolityczna. To tylko (a może aż!) męską ozdoba szyi, którą nosimy do garniturów i zestawów koordynowanych zamiast krawata.
Pierwsi byli chorwaccy żołnierze, którzy w XVII wieku nosili wiązane chusty/szaliki pod szyją. To z tej tradycji powstały muchy i krawaty. W XIX wieku to właśnie mucha była najpopularniejsza. Lista osób, które nosiły kiedyś muchy jest zresztą bardzo długa. Jest na niej wiele znakomitości ze świata polityki, sztuki i nauki, w tym Le Corbusier, Roosevelt i Churchill. Jednym z jej zwolenników był….Karol Marks. Amerykańscy aktorzy, Astaire i Bogart, też czasem decydowali się na muszki. Dla wielu był to osobisty znak rozpoznawczy, bo już w połowie XX wieku popularniejszy był krawat. Na tej liście w Wikipedii składającej się ze znanych osób preferujących muchy jest zresztą wymieniony także Janusz Korwin-Mikke, prezes konserwatywnego, liberalnego i eurosceptycznego Kongresu Nowej Prawicy – KNP.
Trudno zaprzeczyć, że ten prawicowy polityk umiejętnie buduje swój wizerunek. Zasady klasycznej mody nie są mu obce. Nigdy nie nosi fabrycznie zawiązanej muchy. Do muchy zwykle dobiera wizytowe koszule z krytą plisą w kolorze białym. Przynajmniej od lat 90 XX wieku ma zawsze muchę pod szyją, która podkreśla jego ekscentryczność i oryginalność. Mucha może też być dekoracją dla konserwatywnych poglądów właściciela. Większość jego konkurentów nosi przecież krawaty, a czasem nawet z nich rezygnuje. W zasadzie nikt muchy już nie nosi na co dzień.
Przez lata Korwin był w niebycie politycznym, jego postać wraz z ulubionym akcesorium była zapomniana. Od czasu pierwszej kadencji Sejmu czekał długo na swój moment … W wyniku korzystnego splotu okoliczności, w tym roku, zdobył szerszą sympatię wyborców. Powrócił oczywiście z bordową muchą wiązaną pod szyją. Będzie o nim teraz głośno nie tylko w Polsce, ale też w Europie.
Kiedy przeglądam jego zdjęcia w Google widać preferencje w stronę czerwieni: jego muchy są wykonane z satynowanego jedwabiu w kolorze karmazynu, wina i cynobru. W połączaniu z białą koszulą jest to aż nazbyt oczywiste nawiązanie do polskiej flagi. Z drugiej strony karmazyn uchodzi za kolor królewski, który w odległych czasach nosili polscy sarmaci. Korwin-Mikke uważa się przecież za monarchistę.
Mucha na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat cieszyła się wzięciem głównie wśród konserwatywnych ekscentryków. Wśród krawaciarzy łatwo było zaistnieć nosząc muszkę, która przez lata nie była nawet modna. Od niedawna zaczęła zyskiwać sympatię młodych mężczyzn dbających o swój wygląd. Mam złe przeczucie, że na polskim gruncie stanie się jednym z politycznych symboli. Zawęża to bardzo potencjalne grono odbiorców i zniechęca innych do jakże sympatycznej alternatywy dla krawata.
Mimo powrotu much do mody męskiej na świecie, w naszym kontekście kulturowym, może okazać się że noszenie muchy będzie miało wymiar ideologiczny. W zeszłym roku opisywałem smutny los biało-czerwonego krawata w paski, który stał się krawatem Leppera. Czy taki los czeka muchę? Czy oglądamy właśnie narodziny karmazynowej „korwinki”?
Mam nadzieję, że nie. Ja dalej będę nosić muchę :)