Po przedstawieniu projektu garnituru dwurzędowego 4×2 z nakładanymi kieszeniami i pokazaniu pierwszej przymiarki przyszła pora na opisanie kolejnego etapu zamówienia. Jego współtwórcą, dla przypomnienia, jest znany warszawski krawiec Piotr Kamiński. Druga przymiarka, po angielsku forward (2nd fitting), jest już nie tylko dla krawca. Na tym etapie zamówienia możemy sobie wyobrazić, jak garnitur będzie wyglądał przy odbiorze.
Przy drugiej przymiarce klapy są już przykryte materiałem. U Piotra Kamińskiego kołnierz zostaję wszyte przy trzeciej przymiarce. Z trzeciej przymiarki zdjęć nie będzie, bo prezentowałbym już w zasadzie finalny produkt. Tak naprawdę zarówno przy przymiarkach drugiej i trzeciej nie miałem wiele uwag. Zauważyliśmy, że musimy zlikwidować zbyt opadające prawe ramię i podłożyć pod nie trochę watoliny.
Na plecach nie ma śladu po poprzecznej fałdzie poznańskiej, która jest moją zmorą w marynarkach z wieszaka. Mtm miał także z nią kłopoty. Piotrek uporał się z nią bez większego problemu, choć drobne poprawki są jeszcze wskazane. Lewy obojczyk zbyt się zaznacza na zdjęciu. Krawiec trafił także idealnie z długością marynarki. Przytępił ładnie końce marynarki, żeby zrównoważyć zakończenia nakładanych kieszeni.
Rewolucyjnie zdecydowałem się na marynarkę bez szliców. Szlice to są rozcięcia z tyłu marynarki. Wstępnie miało być na dwa szlice, jak zresztą widać na zdjęciu, ale pod wpływem garnituru Cary Granta z filmu North by Northwest zdecydowałem się na marynarkę bez nich. Nie bez wpływu był także Adam Granville, którego książkę Gentelman. Mam zasady za kilka tygodni zrecenzuję. On jest także przeciwnikiem rozcięć i pisze o „kaczym kuprze” w marynarkach na dwa szlice.
Podczas trzeciej przymiarki kilka dni temu zdecydowaliśmy także o liczbie guzików na rękawie marynarki i tutaj czeka czytelników niespodzianka. Ciekawe czy ktoś zgadnie, ile ostatecznie ich będzie?
Muszę przyznać, że od momentu, w którym zreferowałem swoje zamówienie Piotrkowi, on przejął stery. Nie musiałem mu nic tłumaczyć podczas kolejnych etapów, sam dogłębnie przeanalizował zamówienie i przystąpił do pracy. Lubię bardzo takie podejście, bo najgorsze, co może klienta spotkać, to „walka” z niedoinformowanym i sceptycznym krawcem na etapie przymiarek. Nie wróży to nigdy dobrego efektu. Piotr doskonale zdaje sobie sprawę z eleganckich potrzeb nowego pokolenia bardziej wymagających klientów, świadomie budujących swój styl. Czasy nieświadomych konsumentów, którzy chodzą w garniturach, bo muszą, bezpowrotnie mijają w miarówce. Do nich jest kierowana konfekcja sklepowa z wieszaka, tzw. rtw (ready-to-wear).
Polskie pracownie krawieckie stają się stopniowo mekką dla osób, które lubią nosić garnitury. Bardzo mnie cieszy taki obrót sprawy. Sygnały, jakie płyną z innych domów krawieckich, napawają optymizmem. Potrzeba jeszcze zachęcić kilkunastu nastolatków do podjęcia praktyk krawieckich, bo jest to zawód dobrze rokujący na przyszłość. Szycie miarowe będzie w Polsce zyskiwać coraz większą renomę, a co za tym idzie będzie drożeć. Dla osób nieplanujących podjąć studiów, a chcących zdobyć konkretny fach może to stanowić doskonałą alternatywę. Jeśli czyta to jakiś rodzic, proszę do mnie napisać. Porozmawiam z krawcami na temat potencjalnych praktyk dla syna/córki.
Wracając do przymiarki. Spodnie leżą już w zasadzie idealnie. Jedynie musimy zebrać centymetr w pasie. Postanowiliśmy zrobić je klasycznie po angielsku, z jedną zaszewką skierowaną do wewnątrz. Jest to tradycyjny sposób szycia spodni na Savile Row, na jedną lub dwie wewnętrzne zaszewki tzw. inward pleats. W rezultacie fałdka idzie po łuku do wewnątrz. Czas pokaże, ale być może to będzie mój styl spodni. Nie będą także zbyt wąskie u dołu. Stanęło na szerokości nogawki 21 cm.
Światek szycia na miarę jest mały i pewnego dnia w Gest Modzie natknąłem się na Macaroni Tomato – znanego blogera, i Staszka – konesera męskiej, klasycznej elegancji. Mierzyli garnitur z flaneli w kratkę H. Lesser and Sons. W tym dniu miałem na sobie spodnie miarowe bez zaszewek od Tadeusza Basia z Łodzi. Nie byłem z ich fasonu do końca zadowolony. Odbyliśmy ciekawą dyskusję na temat zaszewek i za radą rodzimego „papieża bespoke” zdecydowałem się na prezentowane na zdjęciach spodnie. Często właśnie takie przypadki decydują o naszych wyborach stylistycznych. Z drugą parą spodni poeksperymentujemy i zrobimy ją na dwie fałdki skierowane do wewnątrz. Poprosiłem Piotrka Kamińskiego o wstrzymanie się z realizacją. Chciałbym tydzień pochodzić w tych.
Po dłuższym zastanowieniu zdecydowałem się nie zamawiać drugiej pary na szelki. Zostaję przy pasku, w którym lepiej się czuję. Mam wątpliwości co do praktyczności szelek dla szczupłych osób, a na spodnie z bardzo wysokim stanem nie jestem jeszcze gotowy. Okazało się też, że spodnie bez mankietu nie są wcale gorsze. Od kilku lat panuje pewien dogmat mankietowy w świecie blogujących dżentelmenów. Tutaj zaryzykowaliśmy z Piotrem uszyć wąskie spodnie bez mankietów i efekt bardzo nam się spodobał. Według nas daje to bardzo efektowną, prostą linię sharp & smooth. Linia spodni jest optycznie wydłużona, a nogi sięgają nieba. Wąska nogawka (21 cm) bez mankietów także może dobrze się prezentować. Co nie zmienia faktu, że w celach porównawczych druga para spodni będzie na dwie zaszewki skierowane do wewnątrz i z mankietem o szerokości 5 cm.
Po powrocie z Pitti Uomo zaprezentuję Wam gotowe spodnie i marynarkę. Garnitur odbieram jutro, a pojutrze lecę na podbój Florencji. Nie będzie czasu na sesję ;)
al Jana Pawła II 43a, lok. 34a
01 – 001 Warszawa
Tel. 606939615
Tkanina: Flanela Harrisons of Edinburgh