Wpis retrospektywny
W odpowiedzi na głosy czytelników postanowiłem przygotować wpis o granatowym garniturze. Będzie to także ostatnia część tryptyku o garniturach.
Wcześniej omówiłem już garnitur półmiarowy (mtm) oraz garnitur szyty ręcznie na miarę (bespoke). Teraz przyszła pora na garnitur z wieszaka w sklepie, tzw. rtw, czyli ready-to-wear, określanym niepochlebnie przez krawców jako gotowizna.
Prezentowany garnitur kupiłem latem 2007 roku w Dublinie. Jeszcze wtedy nikt nie zdawał sobie sprawy ze skali nadciągającego kryzysu, a ja byłem na dobrej drodze ku świetlanej karierze w świecie bankowości. Pracowałem wtedy w Bank of Ireland, który dwa lata później upadł i został znacjonalizowany. Rynek pracy w Irlandii się załamał. W efekcie niedane mi było zostać rekinem finansjery, ale nie poddałem się i być może zostanę tygrysem bławatnym;).
Sam garnitur został wykonany przez firmę TM Lewin. Poszukując odpowiedniego garnituru do pracy w banku, padłem ofiarą chwytu marketingowego. Byłem pewny, że kupuje angielski garnitur od londyńskiej firmy istniejącej od 1898 roku i do tego w okazyjnej cenie na wyprzedaży 50%. Dopiero kilka lat później zorientowałem się, że jest to wyrób chiński. Firma słynie z niekończących się akcji promocyjnych, a z wystaw sklepowych 50-procentowa zniżka krzyczy przez cały rok. Dla TM Lewin garnitury produkuje duża fabryka z Chin Jiangsu Sunshine. Obecny właściciel TM Lewin zachował nazwę firmy, może odwoływać się do jej tradycji, ale cała produkcja została przeniesiona na Daleki Wschód. To bardzo częsta praktyka w branży odzieżowej.
Atutem zakupów z wieszaka w Anglii i Irlandii jest możliwość dobrania różnego rozmiaru spodni do marynarki. W Polsce zazwyczaj do marynarki garniturowej w rozmiarze X jest przypisany rozmiar spodni w rozmiarze X. W Anglii tak nie jest i można swobodnie wybrać spodnie w innym rozmiarze niż marynarka. Ułatwia to bardzo dobór właściwych spodni do marynarki.
Stylistyka garnituru jest bardzo brytyjska. Marynarka ma klasyczną długość. Jest zapinana na trzy guziki, ma dwa szlice z tyłu, skośne kieszenie z klapkami i biletówkę. Spodnie są na jedną zaszewkę skierowaną do wewnątrz. Model na trzy guziki był pierwowzorem dla tak ostatnio popularnego garnituru na dwa guziki. Jak spojrzeć w obecną ofertę firmy TM Lewin, to królują właśnie takie fasony. Marynarka jest oczywiście wykonana maszynowo na klejonce. Tkanina jest we wzór w jodełkę (ang. herringbone) i jest to 100-procentowa wełna super 110’s. Przez lata czułem się w nim świetnie, do czasu jak na początku 2010 roku zaczęła rosnąć moja samoświadomość dotycząca dopasowania ubrania. Wiedza, że nie zapinamy marynarki na dolny guzik, przestała mi już wystarczać. Patrząc na te zdjęcia, wyraźnie widać, co jest nie tak. Rękawy marynarki są za szerokie, co jest zmorą ubrań z wieszaka. Długość rękawów jest na szczęście odpowiednia. O tym, że mankiet koszuli ma wystawać zza rękawa marynarki, wiedziałem już w 2007 roku. Kieszenie marynarki mogłyby być podniesione o centymetr w stosunku do ułożenia guzików. Nadałoby to większej smukłości sylwetce, a marynarka wyglądałaby na lżejszą.
Najgorzej prezentują się plecy. Przy przymierzaniu gotowych marynarek rzadko na plecy zwracamy uwagę, a przecież dobrze leżący przód garnituru to tylko 50 proc. sukcesu. Widać wyraźne fałdy na łopatkach. Garnitur jest za szeroki w ramionach, a plecy są za wąskie. Na plecach tworzy się także poprzeczna fałda poznańska. Marynarka jest zbyt opadająca w ramionach. Balans marynarki jest także zachwiany i przód jest dłuższy od tyłu. Nogawka spodni jest szeroka na 22 cm. Były przerabiane po bocznym szwie, bo robiły się pufy na łydkach.
Kilka słów o zestawie. Ciemny garnitur jest w stanie mnie przytłoczyć, dlatego dobrałem żywe, ciepłe dodatki. Krawat jest w szkocką kratę i pochodzi z kolekcji Hemley na jesień-zimę 2012/2013. Dobierając zestaw, starałem się połączyć cztery wzory. Drobny prążek koszuli z kratką krawata i wzorem tureckim poszetki oraz jodełką garnituru. Całość dopełniają wiśniowe wiedenki wykonane przez Ryszarda Duranca. Nie mogłem się także powstrzymać przed dodaniem kropki na i w postaci czerwonej skarpety i spinek z rubinem.
Eksperymentując z kilkoma wzorami, warto pamiętać o zasadzie, żeby kolory się ze sobą łączyły. Biały prążek koszuli ma swojego przyjaciela w białej kratce krawata. Różowo-czerwony kolor z poszetki we wzór turecki łączy się z krawatem w podobnej kolorystyce. Same krawaty w szkocką kratę (tzw. tartan) ze względu na bogactwo kolorów i wzorów na nich występujących są bardzo uniwersalne w zastosowaniu. Pasują do wielu zestawów i nietrudno łączyć je z innymi akcesoriami. Jestem ich wielkim orędownikiem, bo odmładzają design samego krawata i nadają mu młodzieńczy wygląd. Należy przy tym jednak pamiętać, aby krawat był umiarkowanie wąski (szer 7–8 cm, najlepiej 7,5 cm). Odchodzę od szerokich krawatów i zwężam swoją kolekcję. Na bycie statecznym panem w średnim wieku noszącym szerokie krawacicho w stylu krawców z Neapolu nie nadszedł u mnie jeszcze czas.
Fot. M. Cioch
Garnitur: TM Lewin
Poprawki: krawiec Janusz Kruszewski
Krawat: Hemley
Koszula: Wólczanka
Poszetka: Poszetka.com
Spinki: Simon Carter
Skarpety: Viccel
Buty: Ryszard Duranc