Kolejny film o szpiegach z Savile Row można już obejrzeć w kinach. Co tym razem „Kingsman” ma do zaoferowania sympatykom elegancji? (Autor: Wiktor Bonderek)
W tym artykule powstrzymam się od zdradzania fabuły, opowiem za to o ubiorze głównych bohaterów. Nowy „Kingsman”, podobnie jak poprzednia część, jest bogaty pod względem kostiumów. I absolutnie nie można go uznać za kalkę z „Tajnych służb”.
Powrót na Savile Row
Filmowy „Kingsman” to niezależna agencja wywiadowcza z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Przykrywką dla całej organizacji jest jeden z zakładów krawieckich na Savile Row. Twórcy filmu ubrali głównych bohaterów ze starannością i smakiem, świetnie odwzorowując wizerunek stereotypowego angielskiego dżentelmena. Nie mogło zatem zabraknąć dwurzędowych garniturów, prążków, wypolerowanych na błysk oksfordów (nie szkotów!) i ciężkich płaszczy. Wszystkie te elementy zaserwował nam w 2014 roku „Kingsman: Tajne Służby”, który niespodziewanie odniósł całkiem spory sukces. O ubraniach z tamtej części przeczytacie w tym wpisie.
W kontynuacji przygód Eggsy’ego znowu nie brakuje brytyjskich akcentów. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych strojów jest znana z plakatów i zwiastunów pomarańczowa marynarka smokingowa. Klasyczny w kroju smoking nabrał rumieńców i nowoczesnego charakteru za sprawą oryginalnej tkaniny i bliższego ciału dopasowania. Konserwatyści pewnie wzruszą ramionami, ale przecież w kinie nie brak miejsca na ekscentryzm. Zresztą myślę, że taka marynarka mogłaby perfekcyjnie zagrać również na przyjęciu koktajlowym.
Podstawa stylu Kingsmanów w zasadzie się nie zmieniła, to wciąż angielska klasyka – dwurzędowe garnitury z ciemnych, matowych wełen. W przypadku Harry’ego krój jest dość konserwatywny, podczas gdy Eggsy nosi garnitury mocniej dopasowane. Znamy to już z poprzedniej części (ale przecież dobrej klasyki nigdy za wiele).
Dostrzegłem natomiast zmianę, gdy chodzi o krawaty. W filmie z 2014 roku aktorzy mieli masywnie zawiązane windsory, które nie prezentowały się zbyt efektownie. Teraz u Eggsy’ego pojawiają się węzły proste, wyglądające nieco bardziej dynamicznie. Przy kilku scenach dostrzec można nawet zarys łezki, co daje do zrozumienia, że kostiumograf postanowił nieco poeksperymentować z wizerunkiem młodego agenta. Perfekcyjnie nie jest, choć widać postęp. Harry wciąż nosi windsora, który – dla jasności – mógłby być ładnie zawiązany i wyglądać dobrze. Ale niestety nie jest i nie wygląda.
Warto też wspomnieć, że zarówno trzy lata temu, jak i tym razem na potrzeby filmu została stworzona osobna kolekcja ubrań, dostępna w sklepie Mr. Porter. Asortyment obejmuje większość strojów, jakie widzieliśmy w filmie – od kurtki bejsbolowej Eggsy’ego przez dwurzędowe garnitury i marynarkę smokingową, kończąc na denimie.
Piach, whiskey i dżinsy
Tak, dokładnie – na denimie. W Złotym Kręgu nie brakuje ubrań z ulubionego materiału kowbojów, a to za sprawą agencji Statesman. Ten ośrodek wywiadowczy mieści się w stanie Kentucky, stolicy amerykańskiej whiskey. Produkcją tego trunku zajmują się właściciele organizacji, którzy przyjmują pod swój dach angielskich kolegów.
Trudno nazwać wizerunek typowego Amerykanina z Południa eleganckim, ale nie da się zaprzeczyć, że kapelusze z szerokim rondem, wysokie buty, koszule button-down czy paski z wielkimi klamrami mają swój urok. W filmie zaprezentowano je w wersjach prostych i estetycznych. I właśnie tak odziany jegomość o pseudonimie „Tequila” wita przybyszy z Brytanii, dzierżąc w rękach strzelbę i oburzając się, że goście uszkodzili beczkę z bursztynowym trunkiem. Taka przecież jest konwencja amerykańskiej prowincji.
Personel Statesmana, oprócz miłości do whiskey, skóry i dżinsu, darzy wielkim uczuciem fulary oraz marynarki z donegalu. Gruba wełna najczęściej przyozdobiona jest skórzanymi łatami na wysokości barków lub łokci. Ten styl upodobał sobie filmowy „Whiskey”, grany przez popularnego ostatnio (chociażby za sprawą serialu „Narcos”) Pedro Pascala. Bohater nosi donegalową marynarkę w towarzystwie wysokich skórzanych butów, dżinsów, białej koszuli i oczywiście – jak na Południowca przystało – kapelusza.
Dżentelmen na nartach
Fani serii pamiętają pewnie granatową dyplomatkę Harry’ego. W Złotym Kręgu bohaterowie wprawdzie zostali wysłani w rejon Alp, ale klasyczny płaszcz nie pojawia się tam ani razu. Eggsy i Whiskey mają grube kombinezony narciarskie. Harry zaś swoje zadanie wykonuje w typowym dla siebie garniturze, ale na plecy zarzucony ma… kożuch (prawdopodobnie pożyczony od kuzynów z Kentucky) z grubym, ciepłym kołnierzem. Wybuchową mieszankę dwóch zupełnie przeciwstawnych stylów dopełnia kapelusz na głowie Harta.
Nowy „Kingsman” może nie zachwyci tych, którzy szukają nowych inspiracji związanych z konserwatywną elegancją. Niemal wszystko to, co noszą angielscy bohaterowie, widzieliśmy już wcześniej. Ale z drugiej strony nie możemy zbytnio narzekać na powtarzalność. Otwarto przecież przed nami zupełnie nowy rejon – USA. Reżyser nie zapomniał zresztą o fanach „jedynki”, styl amerykańskich buntowników nie przyćmił całkowicie brytyjskiego perfekcjonizmu.
Sztywne brytyjskie garnitury to rzecz, która szalenie podoba mi się w filmach, ale gdy sam przymierzam coś podobnego, coś mi nie pasuje. O wiele lepiej czuję się w strojach casualowych, o lekkiej konstrukcji i ciekawej fakturze. Agenci Statesmana z miejsca podbili moje serce, ponieważ sam chętnie sięgam po rzeczy z denimu. Amerykańskie marynarki także wpadły mi w oko, choć pozbyłbym się skórzanych wstawek na barkach i łokciach. Reszta detali (takich jak nakładane kieszenie, szersze klapy, wyrazisty ciężki materiał i brak wielkiego wypełnienia) czyni ten ubiór wprost stworzonym dla nieformalnych stylizacji.
Czy trzecia część serii zabierze nas w jeszcze inne miejsca na świecie? Musimy spokojnie czekać na jakiekolwiek informacje, a warto być cierpliwym – Matthew Vaughn ma marzenie stworzenia spinoffów w filmowym uniwersum. Nowe historie agentów z różnych części globu? Ja nie mogę się doczekać.