Kariera Conora McGregora, mistrza mieszanych sztuk walki, rozwija się imponująco. Na niesamowitą popularność Irlandczyka wpływa charakterystyczny wizerunek, oparty między innymi na miarowych garniturach i odważnych dodatkach (Autor: Łukasz Łoziński)
Conor McGregor ma 28 lat i zdążył w tym czasie osiągnąć wiele. W 2012 roku zdobył mistrzostwo Cage Warriors (brytyjskiej organizacji MMA) i to w dwóch kategoriach: piórkowej i lekkiej. Nikomu wcześniej taki wyczyn się nie udał. W 2013 roku pochodzący z Dublina zawodnik podpisał kontrakt z Ultimate Fighting Championship, najbardziej prestiżową organizacją mieszanych sztuk walki.
Od tamtej pory z niesamowitą energią McGregor święcił w oktagonie same sukcesy. Wygrał siedem walk z rzędu (stoczonych w wadze piórkowej), w tym pięć przez techniczny nokaut, a jedną w wyniku jednogłośnego rozstrzygnięcia sędziów. Mecz o mistrzostwo zakończył już w pierwszej rundzie. Doprowadzając do tak szybkiego nokautu, zepsuł wieczór kibicom, liczącym na zaciekły pojedynek. Ale wiadomość obiegająca na drugi dzień światowe media – McGregor pokonał Aldo w 13 sekund – prezentowała się doskonale.
Walka z 5 marca 2016 roku była pierwszą, jaką McGregor stoczył w wadze półśredniej. Po dobrym początku stracił energię i w drugiej rundzie został pokonany przez Nate’a Diaza. Nie zmienia to jednak siły oddziaływania McGregora. W sporcie nie tylko wynik się liczy, w dłuższej perspektywie jeszcze większe znaczenie ma styl. Styl walki, styl bycia. Także styl ubioru.
McGregor jest niewątpliwie celebrytą, więc nic dziwnego, że jego wizerunek wzbudza zainteresowanie prasy. Chodzi tu zresztą nie tylko o bulwarówki, ale też takie tytuły jak „Esquire” czy „GQ”. Ten drugi magazyn słusznie chwalił w grudniu trzyczęściowy garnitur, w którym McGregor wystąpił na konferencji już jako mistrz wagi piórkowej UFC.
Rzeczywiście równie dopracowany styl nie jest często spotykany wśród zawodników sportów walki. Wielu z nich widywaliśmy w garniturach, zazwyczaj były to jednak ubrania – mówiąc łagodnie – zaledwie zbliżające się do poprawności. Na tym tle burgundowy zestaw McGregora wygląda wprost wirtuozersko.
[sociallocker id=”9264″]
Matowa tkanina w ciekawą kratę, marynarka z szerokimi klapami ostrymi, wyraziste wyłogi w kamizelce – podobnych garniturów ze świecą szukać w sklepach. Do tego McGregor włożył białą koszulę z odpowiednio dużym kołnierzem, zapinaną na złote spinki, które pasują do mistrzowskiego pasa i zegarka. Ten ostatni, choć sam w sobie groteskowy, wydaje się tu całkiem na miejscu. Kropkę nad i stawiają czerwony krawat i granatowa poszetka, nawiązujące do niektórych wątków z tkaniny garniturowej.
To chyba najtrudniejszy i zarazem najbardziej harmonijny zestaw, w jakim McGregor wystąpił przed kamerami. Nie był to jednak ubiór całkiem wyjątkowy. Kiedy indziej widzieliśmy dublińczyka w granatowym garniturze w odważną kratę czerwono-szarą, noszonym z koszulą w mikrowzór i matowym krawatem. Innym razem pokazał się w jasnoszarym zestawie (znów trzyczęściowym) w drobny prążek. Uwagę zwraca odważnie ułożona poszetka. Czy górny guzik w marynarce nie jest umieszczony za wysoko? Możliwe, ale wydaje się to zupełnie nieistotne, kiedy spojrzymy na Josego Aldo, który wyraźnie naśladuje estetykę narcos.
McGregor szybko zrozumiał coś, na co Aldo, jak się wydaje, jeszcze nie wpadł. Kiedy ktoś ma atletyczną sylwetkę i twarz zabijaki, gangsterski styl ubioru tylko spłaszcza wizerunek. Dublińczyk idzie w przeciwnym kierunku, wiedząc, że nawet najbardziej dandysowskie akcesoria (jak szpilka do kołnierza i tekstylna różyczka do butonierki) nie odbiorą mu respektu przeciwników.
Jeśli McGregor nawiązuje czasami do stylu półświatka przestępczego, to źródłem inspiracji jest raczej moda edwardiańskich gangów, z ich zamiłowaniem do matowych szarości, kaszkietami i oczywiście kamizelkami w starym stylu.
Trzyczęściowe garnitury o charakterystycznych deseniach i odważne dodatki stały się znakiem firmowym McGregora. Biorąc pod uwagę, że zawodnik często nosi kratkowane wełny, wpisujące się w tradycję irlandzką, można ten ubiór traktować jako demonstrację tożsamości (współgrającą zresztą z rudym zarostem). Garnitury McGregor zamawia w pracowni Louisa Copelanda w Dublinie, czym szczycą się zarówno czempion, jak krawiec. Ten ostatni nie mógłby sobie chyba wyobrazić lepszego sposobu na marketing.
Według Irish Independent McGregor wpłynął na wzrost sprzedaży garniturów trzyczęściowych na Zielonej Wyspie. Można w to śmiało uwierzyć, bo dublińczyk nieraz dawał wyraz przyjemności, jaką sprawia mu noszenie eleganckich ubrań, zwłaszcza wykonanych na zamówienie, „doskonale dopasowanych” do jego „fantastycznej fizyczności” (cytaty z własnych przechwałek mistrza). Na Twitterze pisał: „Zapiąć ładny garnitur to jak doprowadzić ciężką robotę do końca”.
Ubrania od cenionego projektanta, inspirowane arystokratyczną modą nieformalną, stały się częścią marki McGregora, nad którą sam zainteresowany intensywnie pracuje. Wygląda na to, że dublińczyk stara się zostać bohaterem zbiorowej wyobraźni, znacznie wykraczając poza światek MMA.
Z jednej strony widać w tym wszystkim zgrabną reżyserię, z drugiej uwodzicielski autentyzm silnej osobowości, dla której po prostu ramy ról społecznych są za ciasne. „Tak naprawdę nie obchodzi mnie sport” – powiedział McGregor w jednym z wywiadów, sugerując, że w MMA widział po prostu jedną z dróg samorealizacji. Wybór ten przedstawia nieraz jako (udaną) próbę przeciwstawienia się rodzinie, która nie była zachwycona jego planami. Niemniej McGregor demonstruje często przywiązanie do bliskich, zwłaszcza do matki. Żeby ta opowieść nie stała się przesadnie ckliwa, dublińczyk we wspomnianym wywiadzie przyznawał z rozbrajającą szczerością, że został zawodnikiem, bo nie chciał wstawać co rano do zwykłej pracy i wykonywać polecenia przełożonych.
Słuchamy tego typu zwierzeń i nawet przekonuje nas ten wrażliwy i zabawny McGregor, a kilka dni później widzimy go podczas ceremonii ważenia, gdy skacze po sali i obrzuca oponentów wulgarnymi inwektywami, celnie ripostując ich nieudolne kontrataki. Przed meczami odgrywa Wikinga w bitewnym szale, a po nich potrafi pochwalić pokonanych przeciwników za dobre uderzenia. Po przegranej z Diazem wypowiada się z pokorą, choć bez oznak załamania. Trudno faceta nie polubić.
Tym bardziej, że McGregor preferuje bardzo widowiskowy styl walki. W nagły sposób przechodzi od szybkiego tempa do wolnego i na odwrót, a przy tym prowokuje przeciwnika i droczy się z nim, naśladując legendarne zagrywki Muhammada Alego. Tym samym dostarcza ludziom kulturalnym pretekstu do pasjonowania się MMA – mogą tłumaczyć znajomym, że chodzi tu przede wszystkim o wojnę psychologiczną i siłę charakteru, nie zwykłe mordobicie.
Czy McGregor stanie się dla popkultury równie ważną postacią jak Ali? Można w to wątpić. Ale już w tym momencie jest dla wielu jednym z najlepiej ubranych sportowców. Klasyczna elegancja nie przeszkadza mu w kreacji agresywnego wizerunku, przeciwnie, uwydatnia go przez kontrast. Garnitury McGregora prawdopodobnie przyniosły mu też korzyść czysto finansową. Czy bez nich stałby się tak rozpoznawalny i czy mógłby liczyć na równie duże zainteresowanie sponsorów? Nie twierdzę, że nosi je z wyrachowania, choć pewnie bierze ten aspekt pod uwagę. To przebiegły zawodnik i jestem pewien, że czymś nas jeszcze zaskoczy.
Przeczytaj teksty o ikonach stylu:
[/sociallocker]