Pod koniec sierpnia 2014 roku przeszedłem kolejne wtajemniczenie w świecie whisky. Gościłem na premierze 26-letniej whisky Glenfiddich Excellence podczas Festiwalu Whisky w Jastrzębiej Górze. Natchnęło mnie to do głębszej refleksji o roli whisky w moim życiu.
Pierwsze kroki
Do whisky czuję ogromny sentyment. Pamiętam wycieczkę na Litwę i konsumpcję whisky Stuart James. To było moje pierwsze doświadczenie z tym trunkiem. Zostałem wydelegowany do kupna trzech butelek na tyłach Domów Towarowych Centrum w dawno nieistniejącym już sklepie monopolowym. Pani owinęła pieczołowicie butelki w papier, a ja zapakowałem je do plecaka. W autokarze, a potem w pokojach hotelowych w Wilnie, z nabożnością konsumowaliśmy whisky wymieszane z coca colą. Pierwszy raz piliśmy zagraniczny alkohol. Whisky smakowała zupełnie inaczej niż wódka, a whisky z colą traktowaliśmy jako szczyt wyrafinowania.
Rok później byłem w Londynie i w drodze powrotnej na promie kupiłem dla Taty litrową butelkę Grant’sa. Trudno mi powiedzieć dlaczego zdecydowałem się wtedy na Grant’sa. Pewnie zadecydowała charakterystyczna butelka o trójkątnej podstawie. Może na butelce było coś o rodzinie i pięciu generacjach.
Później przyszedł czas na Jim Beama i Jacka Danielsa. Byłem zafascynowany muzyką rockową i tak jak Keith Richards chciałem pić Jacka. Na przełomie lat 90/00 nie był to alkohol tak łatwo dostępny jak dziś. Do tego był bardzo drogi. Butelka 0.7l kosztowała 120 zł. Warto jednak było, bo pijąc go czuliśmy się jak gwiazdy rocka.
Whisky na emigracji
Moje następne wtajemniczenia w świat whisky to były pracujące wakacje w 2004 roku w Szkocji. Byłem barmanem w pubie w Grantown-on-Spey w szkockim Highlandzie, który miał największą selekcję whisky w całym miasteczku. Właściciel zawsze pozwalał nam wypić jeden kieliszek po zakończeniu pracy. Odkryłem, że oprócz whisky mieszanej (blended) jest jeszcze single malt (whisky słodowa). Pije się ją w specjalnych kieliszkach w kształcie tulipana. Spodobał mi się gruszkowy Glenfiddich, karmelowy Aberlour i słonawy Old Pulteney. Największe zdumienie wywołał u mnie sposób picia whisky przez miejscowych. Szkoci pili whisky z dodatkiem wody… z kranu. Najczęściej wybierali house blend, bez lodu ale z dodatkiem wody podanej w specjalnym dzbanku (whisky jug). Najtwardsi do takiej whisky zamawiali jeszcze pół pinty piwa.
Przewijam taśmę magnetofonową do 2008 roku, kiedy zacząłem oglądać serial Mad Men. Don Draper pije w nim koktajl Old Fashioned. Ki diabeł, pomyślałem. Na szczęście to już był świat wiedzy dostępnej na wyciągnięcie ręki w Internecie. Nie musiałem długo szukać i wkrótce nauczyłem się robić ten XIX-wieczny koktajl. Okazało się, że to tylko początek drogi. Zanim na dobre pochłonęło mnie eleganckie ubranie, przez rok kultywowałem swoją pasję do robienia koktajli.
Whisky po powrocie
Po powrocie do Polski w 2010 roku whisky rzadziej pijałem, bo brakowało mi towarzystwa potrafiącego docenić whisky. W Polsce wciąż pokutuje krzywdzący stereotyp o wódce na myszach. Pierwsze akademickie wprowadzenie do świata whisky dał mi Tomasz Miler w 2011/2012, kiedy kilkukrotnie uczestniczyłem w jego degustacjach. Po raz pierwszy na poważnie zetknąłem się z whisky torfowymi, które dotąd omijałem dalekim łukiem.
Z mocnych alkoholi sięgam teraz najczęściej po whisky. Nie robię tego często. Ze sportowym trybem życia spożycie dużych ilości alkoholu nie idzie w parze. Jednak od czasu do czasu, najczęściej w weekend, sięgam do barku po jedną z butelek. Zalecam sobie wtedy umiarkowanie, ale nie zawsze się udaje.
Premiera Glenfiddich 26 years old
Pod koniec sierpnia 2014 roku przeszedłem kolejne wtajemniczenie w świecie whisky. W czwartek 22 sierpnia miałem okazję gościć na premierze 26-letniej Glenfiddich Excellence. Jest to pierwsza whisky single malt z destylarni Glenfiddich, która leżakuje wyłącznie w beczkach po amerykańskim burbonie. Ma delikatny dębowy posmak, nuty wanilii i korzennych przypraw. Premiera miała miejsce w Jastrzębiej Górze podczas pierwszego w Polsce Festiwalu Whisky. Dlaczego właśnie tam, a nie np. w Warszawie? W Jastrzębiej Górze znajduję się Dom Whisky, założony kilka lat temu przez pasjonata tego trunku, Andrzeja Kubisia.
Nie będę ukrywać, że znam się tak bardzo na whisky, żeby móc 26-letnią Glenfiddich oceniać fachowym nosem kipera. Zapadły mi w pamięci słowa globalnego ambasadora Glenfiddich, Iana Millara, że taką whisky trzeba pić dobrze ubranym :) Podoba mi się koncepcja picia szlachetnej whisky pod krawatem. Okazuje się wtedy szacunek dla 26-letniego trunku i ludzi, którzy go stworzyli. Nie jest to produkt nadający się do mieszania nie tylko z colą, ale nawet nie powinien być składnikiem najbardziej wyrafinowanych koktajli. Tak, jak doceniam garnitury szyte ręcznie na miarę przez krawca, tak samo staram się robić z kilkudziesięcioletnią whisky. Jeszcze potrzebuję jednak kilku lat wprawy. Mogę tylko napisać, że bazując na swoim niewielkim w gruncie rzeczy doświadczeniu, mogę stwierdzić, że jest to wspaniały trunek. Piłem jednak za mało tak szlachetnych alkoholi jak 26-letni Glenfiddich, żeby mieć możliwość porównania.
Festiwal Whisky
W czasie festiwalu można było wziąć udział w warsztatach tańca irlandzkiego oraz warsztatach gry na dudach. Whisky Talisker Storm piłem w deszczu pod parasolem, Glenmorangie konsumowałem w czasie partyjki w mini golfa, a po Grant’sa sięgałem grając w grę polegającą na łapaniu kropli whisky kapiących z beczek. Najbardziej eleganckie było stanowisko Glenfiddich ze skórzanymi kanapami i kominkiem. Bardzo spodobał mi się także punkt z Tullamore D.E.W., przypominający irlandzki pub. Tullamore ma znakomitą kampanię reklamową na YouTube ‘IrishTrue’. Film można obejrzeć tutaj. Warto :) W koktajlach wygrał w cuglach Dewars, który do obsługi swojego stanowiska zaprosił jednych z najlepszych polskich barmanów z warszawskiej Kity Koguta.
Degustacja Grant’s
Oprócz premiery Glenfiddich bardzo ważnym elementem festiwalu były profesjonalne degustacje. Brałem udziałem w trzech masterclassach. Rob Allanson, globalny ambasador whisky Grant’s tłumaczył, że whisky mieszana nie oznacza gorszej whisky. Najbardziej przypadł mi do gustu 12-letni Grant’s, który ma charakterystyczny, okrągły, torfowy posmak. W piciu whisky najważniejszy jest dla mnie ciekawy finisz, który pozostaje na długo w ustach. 12-letni Grant’s ma to coś w sobie. Zaciekawiła mnie też delikatna Grant’s Ale Cask Finish. W drugim etapie produkcji leżakuje w beczkach po angielskim piwie ale. Daje to jej łagodny, kremowy posmak. W kuluarach komentowaliśmy, że jest to whisky śniadaniowa.
Degustacja Tullamore D.E.W.
Na masterclass Tullamore D.E.W. z jej globalnym ambasadorem Johnem Quinnem miałem możliwość spróbować trzech różnych rodzajów whisky. Były to: grain (whisky zbożowa), malt (whisky słodowa) i pot still (whisky z dojrzałego i niedojrzałego jęczmienia). Z tych trzech whisky powstaje blend Tullamore D.E.W.. Po degustacji miałem możliwość sporządzenia własnego blendu. Jednak uzyskany efekt w moim przypadku był bardzo daleki od oryginału ;)
Degustacja Glenfiddich
Ostatnia masterclass odbyła się z ambasadorem Glenfiddich, Ianem Millarem, gdzie porównywaliśmy whisky z oferty tej destylarni. Tym razem nie próbowaliśmy już jej 26-letniego wypustu. 12-letnia miała gruszkowy posmak, 15-letnia – miodowo-rodzynkowy, 18-letnia – jabłkowo-cynamonowy, a 21-letnia – figowo-karmelowo-waniliowy. Ian powtarzał, że musimy trzymać zawsze kieliszek whisky w dłoni. Jeśli odłożymy go na stół, to oszczędni Szkoci się nim poczęstują. Smakowo najbardziej mi odpowiadał 15-letni Glenfiddich, nazywany Solera. Ian potwierdził, że jest to ulubiona whisky wśród pracowników firmy William Grant & Sons. Glenfiddich, tak jak zresztą Tullamore D.E.W. czy Grant’s, należy właśnie do tej jednej z ostatnich rodzinnych szkockich firm z branży whisky.
Przyszłość whisky
Rynek whisky w Polsce zajmuje już jedenastą pozycję na świecie i towarzyszą mu ogromne wzrosty. W ciągu ostatnich 10 lat sprzedaż whisky wzrosła dziesięciokrotnie. Wódką się już dawno znudziliśmy, a moda na przekąski zakąski powoli mija. Jeden z nowych trendów to parowanie whisky z jedzeniem.
Firmy produkujące whisky mają przed sobą ogromny rynek do zdobycia. Z perspektywy przedsiębiorcy mogę tylko pozazdrościć, a z perspektywy osoby pijącej umiarkowane ilości whisky i czującej duży sentyment do tego trunku mogę tylko się cieszyć.
Kanał na YouTube
Niespodzianka dla wszystkich, którzy przeczytali wpis do końca :) Postanowiłem uruchomić swój kanał na YouTube. Będzie mi niezmiernie miło, jeśli postanowicie go subskrybować. Podaję linka do subskrypcji
[embedplusvideo height=”480″ width=”854″ editlink=”http://bit.ly/1pd3mK9″ standard=”http://www.youtube.com/v/fqFM5oD-F-E?fs=1&vq=hd720″ vars=”ytid=fqFM5oD-F-E&width=854&height=480&start=&stop=&rs=w&hd=1&autoplay=0&react=1&chapters=¬es=” id=”ep1220″ /]