Czytelnicy pytają, Szarmant odpowiada. W części drugiej cyklu „Szarmanckie pogotowie” odpowiem na pytania dotyczące klasycznej elegancji wśród nastolatków i dobierania krawata po kolor sukienki. Podejmę również temat tatuaży.
Pytanie 1
Moje uszanowanie,
Piszę do Pana w dość nie typowej dla mnie sprawie(nie wiem jak dla Pana). Otóż mój chrześniak (jak ja i mój brat) jest miłośnikiem klasycznej męskiej elegancji. Dowiedziałem się, że ów chłopak jest też stałym czytelnikiem Pana bloga jak również bloga T.Milera. Uważam, że najlepiej będzie prosić o radę właśnie autorytet syna mojego brata w sprawach męskiej elegancji. Sednem problemu jest wiek Michał (mój chrześniak) ma 17 lat i uczy się w LO. Z racji jego modowych upodobań odstaje od rówieśników ba od większości społeczeństwa. Wspólnie z bratem uważamy, że 17 lat to jeszcze trochę za mało na knity, muszki, tweedy, dyplomatki, oksfordy, derby. Próbowaliśmy z nim o tym porozmawiać, ale za każdym razem słyszeliśmy, że w jego wieku my tak już chodziliśmy ubrani(był to przełom lat 60/70 UK) i koniec rozmowy. Najbardziej mnie boli kpiarska postawa rówieśników i reszty otoczenia wyzwiska(stary maleńki, alfons, bananek) etc. Michałowi to oczywiście nie przeszkadza. Mój brat ma już dosyć i stwierdził, że to jego styl i niech nosi się jak mu się podoba. Ja jednak chciałbym zasięgnąć języka u osoby trzeciej. Więc byłbym wdzięczny za opinie w jego sprawie?
Z poważaniem,
Tomasz
Myślę, że po części Pan sam sobie odpowiedział: „Michałowi to oczywiście nie przeszkadza”. Środowisko będzie negatywnie reagować na jego ubranie, ale jest na to sposób. Wystarczy zdobyć wysokie kompetencje w jednym ze sportów. Od razu zdobędzie szacunek w grupie. Drugi sposób to zdobycie serca jakiejś atrakcyjnej koleżanki. Koledzy zzielenieją z zazdrości.
Zainteresowałbym Michała jakimś klasycznym sportem np. tenis, konie, żagle, narty, szermierka, tango argentyńskie czy nawet boks. Boksu nadal obowiązkowo uczą w słynnym Eton. Chłopak w jego wieku noszący się elegancko będzie niestety narażony na nieprzychylne opinie podwórkowych chłystków. Trzeba się umieć obronić, a cięta ustna riposta może niestety zaognić sytuację. Jednym z zalecanych sposobów jest ignorowanie zaczepek, ale nie zawsze to wystarcza.
Nie zniechęcałbym go do eleganckiego ubrania. Sądzę, że jest już za późno. Noszenie kapeluszy, knitów czy też tweedów w tak młodym wieku wyrabia charakter. Gratuluję Michałowi odwagi!
Pytanie 2
Szanowny Panie,
trafiłam właśnie na Pana stronę, zupełnie przez przypadek, choć jej treść bardzo mnie zaciekawiła. W jednym z wpisów [bodajże „Polska mizeria„] napisał Pan, że krawat dobrany do koloru sukni partnerki wygląda infantylnie. Dlaczego tak jest? Zawsze byłam przekonana, że tak właśnie nakazuje etykieta i że powinno się dopasować do siebie te dwie części garderoby.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o odpowiedź,
Ewa
Etykieta na ten temat milczy. Sądzę, że dobieranie krawata pod kolor sukienki wygląda infantylnie i jest zbyt ostentacyjne. Taki krawat krzyczy „Ten mężczyzna mój Ci jest”. Ta moda przyszła do nas ze Wschodu, prawdopodobnie z poczucia estetyki warstwy robotniczej. W Anglii miałem okazję obejrzeć dwa śluby, jeden był z kręgu klasy średniej, drugi z niższej. I to w tym drugim dominowały jaskrawe krawaty dobrane pod kolor sukienki partnerki, czarne koszule oraz kwiaty w kieszonce piersiowej. Klasa średnia ubierała się bardziej konserwatywnie, zawsze biała koszula, czasem z poszetką w kieszonce marynarki. Jeśli był kwiatek, to umiejscowiony w butonierce. Krawaty były stonowane, szare lub granatowe. Żaden nie był kolorystycznie skorelowany z sukienką towarzyszki.
Pytanie 3
Panie Romanie!
Gratuluję świetnego bloga, jestem stałym czytelnikiem, uważam go za naprawdę przystępnie podaną kopalnię rzetelnej wiedzy :)
Do rzeczy jednak – od dłuższego czasu zastanawiam się jak z wizerunkiem eleganckiego mężczyzny komponuje się tatuaż. Nie mam tu na myśli konkretnego wzoru czy miejsca, na którym się znajduje, a raczej tatuaż jako zjawisko. Nie da się ukryć, że przez długie lata tatuaże nie cieszyły się wielką renomą (pomijając oczywiście te wzbudzające nieskrywany i dosyć oczywisty szacunek, np. więzienne z Auschwitz) i nie świadczyły najlepiej o klasie osoby je posiadającej.
W związku z tym pytanie: czy Pana zdaniem tatuaż ma szansę stać się czymś powszechnie akceptowalnym, także w tych „elegantszych” kręgach? A może już powoli się nim staje (vide: Luca Rubinacci)?
To tyle ode mnie, być może zainspiruje to Pana do jakichś przemyśleń, może nawet wpisu na blogu?
Pozdrawiam ciepło i łącze wyrazy uznania dla Pańskiej pracy,
Szymon
Odpowiem krótko. Niestety na tatuaże nie ma miejsca w klasycznej, męskiej elegancji. Są obce naszemu kręgowi cywilizacyjnemu. Nie jestem ich zwolennikiem i uważam, że oszpecają ciało. Traktuję je jako przejaw chwilowej mody, która na pewno przeminie.
….
W części pierwszej cyklu odpowiedziałem na pytania czytelników związane ze strojem ślubnym