Jeśli nie stać Ciebie na nowy garnitur bespoke, warto odwiedzić jeden z sklepów z odzieżą vintage. Kilku czytelników pisało do mnie maile, że marzą o bespoke, ale nie są w stanie zapłacić 5000 zł za garnitur szyty na miarę. Co wtedy zrobić? Rozumiem ich doskonale, sam jeszcze dwa lata temu byłem na ich miejscu. Jest na to kilka nietuzinkowych sposobów. Zamiast wyrzucać pieniądze w błoto na nietrwałą odzież z sieciówek, warto kupić marynarkę lub garnitur bespoke (ręcznie szyty na miarę) z second handu
Ja lubię nosić ubrania, które coś znaczą i mają za, albo przed sobą ciekawą historię. Zamiast nowej marynarki rtw (ready to wear czyli konfekcja sklepowa) zdecydowanie wolę używany bespoke. Oczywiście na pierwszym miejscu pozostaje nowe bespoke uszyte dla mnie, na moją miarę i podług moich życzeń.
Jedynym ze sklepów vintage w Londynie jest Old Hat w dzielnicy Fulham, prowadzony od ponad 20 lat przez Davida Saxby. David Saxby jest chyba najbardziej rozpoznawalną osobą z londyńskiej sceny vintage. Jego sklep Old Hat jest znany w całym Londynie. Old Hat za używane garnitury bespoke liczy sobie £150, za vintage ready to wear £120. Dla wielu może się to wydać ceną z księżyca, ale jest tam odzież wysokiej jakości, szczególnie wyselekcjonowana i nawet posegregowana według orientacyjnych rozmiarów. Są dostępne marynarki i garnitury od najlepszych pracowni z Savile Row: Huntsman, Henry Poole, Meyer & Mortimer oraz wiele innych. Jest bardzo duży wybór smokingów, fraków i żakietów. David oraz jego pracownik Sam maja ogromną wiedzę o ubraniach i pomogą wybrać odpowiedni model. Sam zresztą powiedział, że kiedyś namiętnie jeździł do Fulham z Paryża po ubrania, aż postanowił zostać w sklepie na stałe i pracować dla Davida. Wszystko z miłości do klasycznych ubrań.
Używane marynarki szyty na miarę dostępne w Old Hat są najczęściej w doskonałym stanie. Osoby, które je nosiły miały najczęściej pełną szafę marynarek szytych na miarę i ich odzież nie miała szans się wyświechtać. Np. panuje opinia, że flanela jest nietrwała i się niszczy. Pewnie tak jest, jeśli nosisz ją co drugi dzień. W Old Hat widziałem garnitur od Huntsmana z flaneli wykonany w 1970 roku i materiał nie miał po sobie śladów znoszenia. Sam trafiłem na szarą flanelę od firmy Couch and Hoskin z London City z początku lat 80, która także jest w doskonałym stanie. Czas bardziej wpłynął na podszewkę i rękawówkę, ale to można wymienić. W sklepie bardziej zniszczona była odzież rtw i jej w zasadzie bym nie polecał. Jak raz założysz marynarkę z historią, uszytą przez krawca na płótnie i włosiance, będzie bardzo trudno przesiąść się na klejone marynarki produkowane w fabrykach. Największe ikony stylu z ubiegłego wieku korzystały z krawców miarowych, a nie ze sklepów z garniturami klejonymi. Wchodząc na ten szczebel, a mając ograniczony portfel warto rozważyć kupno używanego garnituru bespoke. W Polsce zapewne nie jest to łatwa sprawa. Jeszcze w żadnym lumpeksie nie widziałem takich garniturów. Pozostaje wyprawa do Londynu, ale przy obecnych cenach biletów lotniczych nie będzie to droga wycieczka.
Jedyną wadą takiego sklepu jest to, że trudno trafić tam na okazję życia. Właściciel dobrze wie, co sprzedaje. Garnitur od Huntsmana kosztował £300, a fenomenalny jasnoszary płaszcz dwurzędowy z 1973 roku, też od tej znanej angielskiej pracowni krawieckiej aż £500. Ten ostatni był już zresztą zarezerwowany. Być może istnieje gdzieś jakiś kolekcjoner ubrań miarowych i szczerze przyznam, bym się tym nie zdziwił. Ubrania miarowe vintage od uznanych angielskich pracowni krawieckich są w cenie.
Mi się udało trafić garnitur z niebieskiego tropiku wykonany w maju 1980 roku przez nieistniejącą już firmę James Bone & Co z 7-8 Savile Row. Zdaniem Johna Bella, sales managera z H. Lesser & Sons, James A. Bone zmarł 20-25 lat temu, był świetnym krawcem, prawdziwym dżentelmenem w angielskim stylu i miał niezwykłe poczucie humoru. Sam garnitur jest bardzo lekki. Kładzie kłam przekonaniu, że angielskie krawiectwo jest ciężkie, a włoskie lekkie. Dobra pracownia stosuje odpowiednie wkłady na lekkie marynarki na lato i solidniejsze na garnitury na zimę. Położenie geograficzne nie ma większego znaczenia.
Właścicielem garnituru od Jamesa Bone był włoski arystokrata żyjący od lat w Londynie, M.F. de la Garda (Delagarda). Zgodnie z jego pośmiertnym życzeniem, jego garderoba miała zostać sprzedana w specjalistycznym sklepie. A miał przynajmniej kilkadziesiąt marynarek i płaszczy. W tym od Huntsmana, wszystko było szyte na miarę w Londynie. Uwielbiał chodzić w zestawach klubowych. Niestety nie miałem już okazji obejrzeć jego klubówek z kaszmiru. Preferował gładkie materiały i stonowane kolory, głównie granat i szary. Widziałem bardzo podobne garnitury od Huntsmana z szarej flaneli i szarego cavarly twill wykonane w 1970 roku, a dekadę później obstalował identyczne w Couch & Hoskin z tych samych materiałów! Folgował sobie jedynie w przypadku krawatów. Były w różnych wzorach i kolorach, najwięcej od Turnbull & Asser, w tym wiele z kaszmiru. Większość była bardzo szeroka, nawet po 12-13 cm.
Buty też szył na miarę u Johna Lobba. Prawdopodobnie jego pierwszy but miarowy był wykonany przez Nikolausa Tuczka. Tuczek uczył m.in. Georgea Cleverley. W latach 60 XX wieku firma została kupiona przez Johna Lobba. Mimo, że but jest już bardzo zniszczony zachwyca lustro na podnosku. M. F. de la Garda nosił głównie czarne lub burgundowe buty.
David Saxby robi teraz duży rebranding. Rezygnuje z nazwy Old Hat na rzecz David Saxby. Odzież używana będzie wciąż w ofercie, ale skupia się na rozwoju marki pod swoim nazwiskiem. Będzie teraz oferował sportową odzież tweedową wykonaną w systemie made to measure. Made to measure to szycie pasowane do gotowego wykroju (formy) umożliwiające pewną personalizację. Marynarki i garnitury są zrobione ze szkockich tweedów, a ceny bardzo rozsądne. Marynarka w systemie mtm to £450, a garnitur £675. Ceny w zasadzie nie odbiegają od warszawskich cen za marynarki i garnitury mtm, wręcz są niższe. Na wieszakach są także jedwabne kamizelki (£175), oraz sztruksy w szerokiej gamie kolorów (£145). Garnitury od Saxbiego są wykonane na klejonce niedaleko Ipswich. Niestety w tym przedziale cenowym trudno o szycie na płótnie i włosiance.
Byłem w sklepie w sobotę 12 stycznia i był naprawdę duży ruch. Kilku młodych mężczyzn zamawiało marynarki tweedowe (w tym słynną Norfolk jacket). Zdaniem Davida jest wyraźny wzrost zainteresowania tweedami, a system made to measure przeżywa w Anglii boom. W przeciwieństwie do Polski, angielskie bespoke kosztuje kilka razy więcej od angielskiego mtm. Nie ma nienormalnej sytuacji, że za mtm płaci się więcej niż za bespoke, tak jak to bywa w Polsce. W Anglii mtm jest dla osób, których jeszcze nie stać na bespoke. Stąd taka duża popularność, wśród młodych mężczyzn będących na początku swojej kariery zawodowej. To jest pewna namiastka bespoke, a możliwość personalizacji daje większą frajdę, niż kupowanie rzeczy z półki rtw.
David Saxby
62 Fulham High Street
London,
SW6 3LQ
Przy stacji metra Putney Bridge