Za nami telewizyjne starcie jedenastu kandydatów na prezydenta Polski. Kto wypadł najlepiej z punktu widzenia wizerunku? Jakie błędy popełniono?
Debata prezydencka jest takim wydarzeniem, które wymaga szczególnie przemyślanego ubioru. Garnitur musi dobrze leżeć, to jasne, ale trzeba wziąć pod uwagę także warunki, w jakich politycy mają występować. W tym roku sztaby kandydatów miały wyjątkowo trudne zadanie.
Aranżacja studia przygotowana przez TVP była kontrowersyjna. Ciemna sala, oświetlona reflektorami niebieskimi i czerwonymi tworzyła upiorne wrażenie. Na tym tle intensywnie świecące ekrany w biało-czerwone pasy mocno przyciągały wzrok – i mogło to wyglądać interesująco, dopóki przy tych ekranach nie stanęli kandydaci. A przecież to oni są w debacie najważniejsi! Tymczasem oświetlono ich w bardzo niekorzystny sposób i znacznie wyraźniejsze pozostawały pasy za nimi. W podobnych debatach wykorzystuje się często niebieskie tło, przyjemniejsze dla oka. Szkoda, że TVP nie skorzystała ze sprawdzonego rozwiązania.
W realiach studia telewizyjnego na ogół sprawdzają się zdecydowane kolory i gładkie tkaniny. Nie inaczej było w tym wypadku, ale trzeba dodać, że nieco lepiej wypadli ci, którzy wybrali jaśniejszy odcień garnituru. Te ciemne zlewały się w bezkształtną masę w towarzystwie jaskrawego tła. Dobrym pomysłem mogłaby być także błękitna koszula, ponieważ te śnieżnobiałe biły nieco zbyt mocnym blaskiem.
A jak pod względem wizerunku wypadli poszczególni kandydaci? Zacznijmy od urzędującego prezydenta.
Andrzej Duda jak zwykle zaprezentował się dość poprawnie, choć bez wielkiego polotu. Garnitur mógłby być jaśniejszy, poza tym marynarka nieładnie łamała się na barkach. Krawat w drobny wzór w takich okolicznościach to pomyłka i nawet dość estetyczny węzeł nie ratuje sytuacji.
Pan prezydent wpina w butonierkę flagę narodową i jest to amerykański zwyczaj, który upowszechnił się już wśród naszych polityków. Pewnie na ogół jest odbierany pozytywnie, ale w tym wypadku wątpię, czy pomaga. Andrzej Duda, tak jak pozostali kandydaci, przemawiał na biało-czerwonym tle, więc akcesorium w butonierce było zbędne. Przy tak ciemnym garniturze aż się prosi o białą poszetkę, której niestety prezydent Duda prawie nigdy nie nosi.
Podobne błędy popełnił Marek Jakubiak. Jego krawat wyglądał bardzo staroświecko, a poza tym koszula ma za mały kołnierzyk. O wiele lepiej byłoby, gdyby skrzydełka dosięgały do kołnierza marynarki, jak u prezydenta Dudy. Marek Jakubiak uczynił z fularu swój znak firmowy i nosi go dobrze. Zamiast krawata powinien się trzymać tego akcesorium, bo wyrazisty wizerunek jest dziś na wagę złota.
Poszetkę docenili Krzysztof Bosak i Szymon Hołownia, i wyszło im to na dobre. Kandydat Konfederacji pokazał się w garniturze o ładnym fasonie, z lekko podniesionym wszyciem rękawa. Natomiast dopasowanie górnej części marynarki nie było idealne. Można jednak pominąć ten mankament, bo oko przyciągał świetnie wykonany węzeł krawata – four in hand. Szymon Hołownia zawiązał krawat nieco gorzej, za to błękitny kolor był dobrym sposobem na wyróżnienie się. Obaj kandydaci zaprezentowali się dość świeżo i dynamicznie, choć to i owo należałoby poprawić.
Na tle Bosaka i Hołowni nudno wypadł Robert Biedroń. To może zaskakiwać, bo były prezydent Słupska nieraz pokazywał się w dość interesujących zestawach. Tym razem w ciemnym garniturze i krawacie identycznego koloru wyglądał zupełnie przeciętnie. Być może tworzenie dość konserwatywnego wizerunku kandydata lewicy jest przemyślaną strategią, ale takie wykonanie nie wydaje się korzystne.
Znacznie odważniej pokazał się Paweł Tanajno i była to dobra decyzja. Tak, to ten sam polityk, którego ostro krytykowałem pięć lat temu! Wówczas środowisko fanów klasycznej mody zaczęło posługiwać się określeniem „tanajnówka” – dla określenia nowomodnej marynarki w kiepskim guście. Trudno o gorszy efekt z punktu widzenia marketingu politycznego.
Od tamtej pory Paweł Tanajno zdążył odrobić lekcję. Zaprezentował się w proporcjonalnym garniturze o ładnym odcieniu granatu i bez udziwnień. Nieco ekstrawaganckie są broda i fryzura, ale nie sądzę, by widzom przeszkadzały, bo pasują do sposobu bycia kandydata. Natomiast tak jasne oprawki okularów to przesada. Są bardzo ekstrawaganckie, co może przestraszyć wyborców.
Większych błędów nie popełnił Rafał Trzaskowski. Niezbyt ciemny granat garnituru i krawata świetnie wyglądał w oku kamery. Pod węzłem windsorskim pojawiła się nawet łezka. Myślę jednak, że garnitur mógłby być mocniej wyszczuplony. Bardzo brakowało tu białej poszetki.
Jak zwykle świetnie leżał garnitur Władysława Kosiniaka-Kamysza. Również ten kandydat postawił na kolor jaśniejszy niż prezydent Duda i dobrze zrobił. Błędem był natomiast wzorzysty krawat, jak również drobna wpinka w butonierce, przedstawiająca flagi Polski i Unii Europejskiej. Tak skomplikowane symbole są mało widoczne i lepiej byłoby z nich zrezygnować, idąc do studia telewizyjnego. Po to kandydat przemawia, żeby przedstawić swoje stanowisko, na przykład w sprawie relacji z Unią Europejską. Ubiór nie musi mówić wszystkiego za nas.
Bardzo podobnie do siebie wyglądali dwaj mniej znani kandydaci: Mirosław Piotrowski i Waldemar Witkowski. Obaj mieli na sobie marynarki za duże w ramionach, kiepsko zawiązane krawaty i niezbyt estetycznie ułożone chusteczki koloru czerwonego. Generalnie poszetka (zwłaszcza biała, złożona w TV fold, jak u Bosaka i Hołowni) jest bardzo pożądana na takich wydarzeniach jak debata prezydencka. Ale jeśli chusteczka ma sterczeć sztywno z brustaszy albo wyglądać nieśmiało jednym różkiem, to lepiej, żeby jej nie było.
Kto wyglądał najgorzej? Stanisław Żółtek, w zbyt obszernym i za wysoko zabudowanym garniturze. Wprawdzie ładnie zawiązał krawat węzłem four in hand z łezką, ale cóż z tego, skoro był to krawat nieokreślonego koloru i wzoru? Dodatkowe ozdobienie go spinką tylko pogorszyło sytuację.
A kto wygrał? Trudno wskazać kogoś, kto by zdeklasował rywali. Moją uwagę przyciągnęli (w kolejności alfabetycznej): Krzysztof Bosak, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz i Paweł Tanajno. Ale najlepiej ze wszystkich wyglądał… prowadzący debatę dziennikarz Michał Adamczyk – „joker” tego wieczoru.
Na zakończenie chciałbym dodać, że politycznej rywalizacji wcale nie musi towarzyszyć wizerunkowa nuda. Kandydaci zapewne boją się popełnić błąd, stąd taka zachowawczość w ubiorze. Ale spotkanie jedenastu rywali w garniturach to naprawdę okazja, by zaznaczyć swoją wyrazistość i niezależność przy pomocy przemyślanych szczegółów.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by kandydat włożył trzyczęściowy zestaw z kamizelką albo garnitur dwurzędowy. Byłby to nadal ubiór klasyczny i bardzo prezydencki. A przekonanie niektórych, że kolor granatowy jest dobry na wszystko, mija się, jak sądzę, z odczuciami widzów. Więcej odwagi, panowie!
Sprawdź stylowe dodatki:
Poszetki Zack Roman
Krawaty Zack Roman
Przeczytaj inne artykuły:
Rola ubioru w debacie politycznej. Kennedy, Nixon i inni
Debata prezydencka 2015. Duda, Tanajno i pozostali
Prezydenckie inauguracje. Od Waszyngtona do Obamy
Wykorzystane zdjęcia pochodzą z debaty TVP. Całość można obejrzeć na YouTube.